Tydzień temu pisałem o tym, że z jakichś tajemniczych powodów funkcjonariusze CBA, wysłani do Marcina Rosoła, odstąpili od przeszukania jego mieszkania, zadowalając się komputerami i pen drive’ami, które sam im dał. Pojawiło się wówczas wiele komentarzy osób przekonanych, że cała afera jest dęta i nic się nie stało, a wszystko to wymysł Kamińskiego, które to osoby usiłowały mi udowodnić, że nic nie rozumiem z przepisów kpk (konkretnie rozdz. 25.), a skoro Rosół wydał rzeczy, to widocznie jest uczciwy. (Pierwotnym źródłem tych opinii nie było oczywiście, jak to niestety zwykle bywa, przemyślenie tej konkretnej sprawy, ale określone polityczne antypatie.)
Sprawy oczywiście nie tak się mają. O ile można jeszcze założyć, że funkcjonariusze mieli odszukać (a więc najpierw zażądać wydania) konkretnych komputerów, które muszą być wówczas w nakazie oznaczone swoimi numerami, o tyle trudno sobie wyobrazić, żeby w dokumencie wymienione były konkretne pen drive’y i inne nośniki, takie jak dyski CD czy DVD albo karty pamięci. Mowa była zapewne ogólnie właśnie o „nośnikach pamięci” lub „nośnikach danych”. Innymi słowy, jeżeli zadaniem funkcjonariuszy było zabezpieczenie wszelkich przedmiotów w takiej postaci, mogących stanowić dowód w prowadzonym postępowaniu, to choćby Rosół wydał im 125 pen drive’ów, powinni założyć, że na pawlaczu ma schowany 126. pen drive, być może ten kluczowy, a w szufladzie jeszcze cztery karty pamięci. W przypadku przedmiotów tak trudnych do identyfikacji jak nośniki pamięci różnego rodzaju, odstąpienie od przeszukania było niezrozumiałe. Art. 219 mówi, że przeszukania można dokonać, jeżeli istnieją uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że osoba podejrzana lub wymienione rzeczy znajdują się w danym miejscu. W tym wypadku takie podstawy oczywiście były.
Teraz okazuje się, że CBA faktycznie potraktowało pana Rosoła z pełną rewerencją, uprzedzając go o planowanym nalocie ze stosownym wyprzedzeniem. W tej sytuacji odstąpienie od przeszukania wydaje się nawet logiczne. Skoro Rosół miał pół godziny luzu, jakichkolwiek istotnych przedmiotów już u niego na pewno nie było, nie było zatem sensu się męczyć.
Oto jak elegancko działa odzyskane przez niezależnego i apolitycznego policjanta Wojtunika CBA: nie tylko odstępuje od przeszukania, jak tylko właściciel lokalu wyda, jak twierdzi, wszystko, co miał wydać, ale jeszcze uprzedza o nalocie. I jak tu nie uznać, że czasy strachu i dobijania się do drzwi o szóstej nad ranem odeszły w niebyt?














Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka