Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
242
BLOG

Karzeł moralny z GW

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 62

Najzabawniejsze są sytuacje, kiedy niezawodni pretorianie sprawy jedynie słusznej (obojętnie, z której strony i jakiej sprawy) nagle mają dylemat, jakie stanowisko zająć w głośnej sprawie. Dla przykładu: co mieliby zrobić zawodowi tropiciele faszyzmu z organizacji „Nigdy Więcej”, gdyby jakiś ocalony z holocaustu Żyd zaczął publicznie mówić, że zrobili sobie z tropienia ułudy popłatne zajęcie, a antysemityzm to w Polsce problem folklorystyczny? Albo – żeby nie wymyślać – gdyby jakiś salonowy hierarcha nagle oznajmił, że Żydzi robią z pamięci o holocauście propagandowe narzędzie?

Identyczny problem mają dziś środowiska, których hasłem mogłoby być „patrzmy tylko do przodu, bo z tyłu są różne przykre sprawy”, z książką „Kapuściński non-fiction”. Bo z jednej strony w książce są fragmenty, świadczące o tym, że słynny reportażysta był uwikłany we współpracę z peerelowskimi specsłużbami (co zresztą nie jest żadnym zaskoczeniem; kto zna ówczesne realia, ten byłby zaskoczony, gdyby się okazało, że żadnego uwikłania nie było); z drugiej jednakowoż autorem książki jest znany dziennikarz „Gazety Wyborczej”. I cóż tu z tą sprawą począć, panie dzieju? Towarzystwo się gubi i nie wie, jak komentować, bo nie ma jednoznacznych dyspozycji (napisał o tym świetną notkę Defetyk). Och, gdyby tylko tę książkę napisał jakiś historyk z IPN, względnie ktoś ze środowiska krakowskich „Arcanów” albo publicysta „Rzeczpospolitej” – sprawa byłaby prosta. Wystarczyłoby wziąć swoje dawne teksty o książce o Wałęsie, zamienić nazwisko „Zyzak” na nazwisko autora książki o Kapuściński i gotowe. A tak trzeba się zdrowo nagimnastykować, żeby pokazać, że się jest za, a nawet przeciw.

Lecz przyznać trzeba uczciwie, że nie wszyscy mają takie rozterki. Na przykład dyżurny partyjny autorytet (historia jego upadku w okolicznościach politycznej hucpy to jedna z najprzykrzejszych opowieści z III RP) Władysław Bartoszewski od razu wypowiedział się stanowczo, porównując książkę Domosławskiego do przewodnika po burdelach. Pan Bartoszewski, rzecz jasna, książki nie czytał, ale ma już na jej temat wyrobione zdanie. Wiem, że to bardzo niskie, ale w takich sytuacjach zawsze przychodzi mi do głowy pytanie, czy ktoś, kto wyraża się w taki sposób o książce, pokazującej przeszłość jakiejś znanej osoby, nie kieruje się obawą, że ktoś kiedyś i o nim napisze bez należycie hołdowniczej postawy.

Teraz czekam z napięciem, aż Radek Sikorski wystąpi z publicznym potępieniem karła moralnego Artura Domosławskiego, bo na razie jakoś nic na ten temat nie pokrzykiwał.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj62 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (62)

Inne tematy w dziale Polityka