Z używanymi przeze mnie przezwiskami polityków i osób publicznych nieraz miewałem w Salonie24 problemy. Ostatnie zdarzyły się ledwo wczoraj, gdy użyłem – nie po raz pierwszy zresztą – znanego powszechnie przezwiska Hanny Gronkiewicz-Waltz: „Bufetowa”. W sposób pełen hipokryzji, ale zarazem niezwykle zabawny, nadęty i samoośmieszający zareagował wówczas Wojciech Sadurski (który ma chyba ze mną jakiś osobisty problem), oburzając się, że pisanie o Bufetowej to spychanie Salonu w stronę stodoły i że to w ogóle takie niekulturalne. Było to ryzykowne posunięcie ze strony salonowego arbitra elegancji, ponieważ kilkadziesiąt osób natychmiast przypomniało mu na jego blogu, jak to niedawno był uprzejmy określić Marka Migalskiego mianem „europikusia”. Do tej kwestii, o ile spostrzegłem, prof. Sadurski się już nie odniósł, a gdyby się odniósł, to zapewne brnąłby w jakieś charakterystyczne dla siebie talmudyczne dzielenie włosa na czworo.
Ja tak tłumaczyć się nie zamierzam, zwłaszcza że ktoś mógłby mi zarzucić, że protestuję przeciwko określaniu Migalskiego „europikusiem”, a sam nazywam HGW Bufetową. Tyle że ja nie przeciwko „europikusiowi” protestowałem, a jedynie przeciwko bezczelnej hipokryzji Sadurskiego, który, rżnąc głupa, postanowił przywalić nielubianemu blogerowi i zarazem pobronić osoby z wielbionej przez siebie formacji.
Muszę tu także przypomnieć, że swego czasu obrywałem od różnych oburzonych wielbicieli PiS za nazywanie Jarosława Kaczyńskiego „JarKaczem” lub „Kaczorem”. W dziwnie pojętym odwecie Piotr Lisiewicz zaczął nazywać Radka Sikorskiego Radsikiem (co się zresztą przyjęło).
Mając te wszystkie wydarzenia na uwadze, chciałbym wyjaśnić, jakie jest moje generalne stanowisko w kwestii Bufetowych, Kaczorów, Radsików i Jamajek. Zrobię to w kilku punktach.
1. Przezwiska, którymi posługiwałem się wobec różnych polityków i którymi posługuje się wiele osób w Salonie24, bardzo często są wynalazkiem osób z tej samej co owi politycy formacji, też są przez nie używane, a w świecie polityki są powszechnie znane. Niemal wszyscy wspomniani politycy doskonale wiedzą, jakie noszą ksywki. Nie słyszałem, żeby któryś z nich pałał z tego powodu świętym oburzeniem, choć faktycznie, przyjemniej być Jamajką czy Kaczorem niż Bufetową.
2. Blog i komentarze na nim to dość swobodna forma wypowiedzi. Na pewno swobodniejsza niż realne media (gazeta czy TV). Uważam, że to daje nam też większą swobodę w używaniu nieoficjalnych określeń i przezwisk. Nam wszystkim – i zawodowcom, i amatorom.
3. Stylistyka ma swoje wymagania i prawa. Użycie lekko kpiącej formy („Radzio”, „Gosio”) czy przezwiska („Bufetowa”, „Budyń”) jest w moim mniemaniu uprawnione nawet w realnych mediach, jeśli jest stylistycznie i treściowo uzasadnione. Jest to np. całkowicie zrozumiałe w lekkiej rubryce „Z życia koalicji, z życia opozycji” lub w moich codziennych felietonach, ale oczywiście w analizie szans kandydatów dla „Rzeczpospolitej” już bym po takie określenia nie sięgał.
To stylistyczne uwarunkowanie jest dla mnie, być może jako dla osoby pracującej słowem, tak oczywiste i ewidentne, że pojawiające się od czasu do czasu żądania, aby do tego lub owego podchodzić „z należytym szacunkiem” (na ogół szacunek ma się należeć tylko tej stronie politycznego konfliktu, którą się akurat wspiera), uważam albo za wyraz hipokryzji (jak w przypadku Sadurskiego), albo całkowicie drewnianego ucha na stylistycznie brzmienia i subtelności.
4. Żadne z przezwisk, jakich kiedykolwiek używałem („JarKacz”, „Bufetowa”, „Gosio”, „Radsik” lub „Radzio”) nie przekracza granicy wulgarności i chamstwa. Zawarcie w takim określeniu jakiegoś ładunku kpiny czy lekceważenia jest dopuszczalne i bywa uzasadnione treścią.
Deklaruję przeto, mimo fałszywych jeremiad Sadurskiego, iż nadal będę stosował, w odpowiednich i uzasadnionych kontekstach, takie określenia. Konsekwentnie, uważam, że przezwisko „Europikuś”, choć raczej nieprzyjemne i lekceważące, jest również dopuszczalne i w wywodach Sadurskiego ma swoje uzasadnienie.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka