Minister spraw zagranicznych mógł się w ten weekend szczęśliwie lansować bez zwalania kolejnego ważnego spotkania. Lans miał tym razem miejsce w Szczecinie. O neofityzmie Sikorskiego, jego dogmatycznym podejściu do metod uprawiania polityki zagranicznej, o myleniu środków z celami pisałem już kilkakrotnie w różnych miejscach (i w Salonie24, i w „Rzeczpospolitej”, i w mojej gazecie). Uparte powtarzanie przez niego fałszywych i prymitywnych schematów, mających nikły związek z rzeczywistością, budzi jednak moją irytację na takiej zasadzie, jak zawsze zirytuje mnie, gdy ktoś próbuje mnie traktować jak idiotę. Oczywiście, Sikorski może liczyć, iż spora liczba słuchających go przyjmie jego słowa bezrefleksyjnie i w tym leży jego siła. Warto jednak przyjrzeć się tym kilku zdaniom, bo doskonale pokazują sposób myślenia Sikorskiego o państwie i roli prezydenta.
Oto kilka cytatów.
Chcę zmusić Europę, żeby spojrzała na Polskę nowymi oczyma, ujrzała twarz nowej, otwartej Polski, która odnosi sukces i powraca na należne jej miejsce w Europie. Myślę, że te wybory mogą być wydarzeniem promocyjnym dla naszego kraju. Polska rzeczywistość jest znacznie lepsza od stereotypów o Polsce za granicą.
Pytanie jest, czy wybierzemy sobie kogoś, o kim Europa powie: „O, to rzecz nowa, to coś, co nas zaskakuje, co nas zmusza do przyjrzenia się Polsce od nowa”. Uważam, że ktoś, kto już jest jakoś znany na Zachodzie, z żoną Amerykanką, to by było coś, co byłoby wydarzeniem medialnym, politycznym, intelektualnym dla Europy, co by wzbudziło zaciekawienie naszym krajem, i co by oznaczało, że taki prezydent byłby zapraszany częściej niż obecny i do niego chcieliby przyjeżdżać i zobaczyć jak Polska wygląda.
O sprawie trasy Nordstreamu w pobliżu polskich portów powiedział:
To kolejna sprawa w stosunkach polsko-niemieckich [...], którą udało się posunąć w kierunku realizacji naszych interesów dzięki dobrym stosunkom polsko-niemieckim. […]
My pokazujemy, że trzeba mieć jasno zdefiniowane swoje interesy i trzeba mieć argumenty, i nie bać się partnera, prowadzić z nim normalną dyplomację. Walenie pięścią w stół, polityka twarda, godnościowa to PR na użytek wewnętrzny, a nie polityka zagraniczna”.
Rozłożenie tego steku frazesów na czynniki pierwsze jest bolesne intelektualnie, ale może warto to uczynić pro publico bono.
Pierwszy akapit: oczywiście zero konkretów w kwestii jakiegokolwiek programu politycznego. Dla Sikorskiego rola prezydenta sprowadza się do promocji kraju. Być może zatem prezydent powinien z urzędu zostawać szefem Polskiej Agencji Promocji Turystyki? W tych słowach streszcza się cała filozofia Sikorskiego i rządu, którego jest członkiem: liczy się przede wszystkim wizerunek. Ale czemu ów wizerunek miałby służyć – tego już nie wiadomo. Praca nad wizerunkiem kraju – a tak naprawdę nad wizerunkiem obecnie nim rządzących ludzi – staje się celem samym w sobie, podczas gdy wizerunek jest tak naprawdę tylko jednym ze środków prowadzenia polityki międzynarodowej (pisałem o tym sporo w innych miejscach, najobszerniej w „Rzeczpospolitej” w tekście „Realizm nie na kolanach”, więc nie będę tu powielał całej rozbudowanej argumentacji).
W pojęciu Sikorskiego prezydent staje się kimś w rodzaju komiwojażera, który ma jeździć po świecie i przekonywać innych, że Polska jest fajna. Co ma z tego wyniknąć, poza dobrym samopoczuciem obwoźnego sprzedawcy – nie wiemy.
Kolejny akapit jest jeszcze bardziej żenujący. Sikorski reklamuje się jako ten, którego wybór wzbudzi na świecie zainteresowanie medialne. Przepraszam bardzo – i co z tego? Czy po to naród wybiera prezydenta, żeby wzbudzić medialne zainteresowanie na świecie? I znów można zadać to irytujące zapewne dla Sikorskiego pytanie: jaka ma z tego wyniknąć korzyść dla państwa?
Sikorski powiada, że jako prezydent byłby częściej zapraszany. Świetnie, bo podróżować lubi, tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego miałby to robić za nasze pieniądze w majestacie prezydenta RP. Nie trzeba też wyjaśniać, że sama większa częstotliwość wizyt zagranicznych w Polsce nie jest żadną korzyścią ani awansem. Nie jest istotne, jak często przywódcy nas odwiedzają, ale w jakim celu i co się udaje przy tej okazji załatwić. Powierzchowność oferty Sikorskiego jest nie tylko żenująca, ale porażająca. To są rozważania na poziomie szkoły średniej: jak mały Radzio wyobraża sobie prezydenturę.
W kolejnym fragmencie Sikorski pozornie objaśnia, jakie są korzyści z dobrego wizerunku, twierdząc, że to dzięki dobrym stosunkom z Niemcami udało się ich nakłonić do zmiany trasy przebiegu Nordstreamu. Tyle że nie ma się specjalnie czym chwalić. To ustępstwo równie mało znaczące, co jakiś czas wcześniej rezygnacja Eriki Steinbach z zasiadania w radzie fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” przy jednoczesnym znaczącym zwiększeniu wpływu Związku Wypędzonych na jej działania. To tak, jakby atakujący nas bandzior łaskawie zgodził się nie dać nam po łbie bejsbolem, a tylko gumową pałką.
Chwalenie się przez Sikorskiego tym, że udało się zapobiec blokadzie polskich portów, która sprawiłaby, że stracilibyśmy istotną część naszej suwerenności (każdorazowo trzeba by prosić stronę niemiecką o zgodę na wpłynięcie statku do gazoportu przez wody terytorialne Niemiec), jest żenujące. Już samo to, że wskutek inwestycji, stanowiącej dla nas i tak strategiczne zagrożenie, mogło w ogóle dojść do takiej sytuacji, dyskredytuje ministra spraw zagranicznych.
No i wreszcie ulubiony motyw Sikorskiego: polityka „godnościowa” vs. polityka „realna”, czyli taka, jaką uprawia sam Sikorski. To jedno z największych intelektualnych fałszerstw ostatnich paru lat. Mówiąc w ogromnym skrócie – Sikorski stwarza a posteriori uzasadnienie dla polityki, której jedyną motywacją są względy wizerunkowe i dogmatyczna chęć odróżnienia się od poprzedników. Z góry odrzuca część narzędzi polityki międzynarodowej, które powinny mieć w niej takie samo miejsce, jak pozostałe, kwalifikując je jako „politykę godnościową”. Szczególnie zabawne, ale i bezczelne jest, że to swoich politycznych przeciwników oskarża Sikorski o motywacje wizerunkowe.
Jak zapewne wiedzą niemal wszyscy czytelnicy tego bloga, jestem autorem wywiadu rzeki z Sikorskim, opublikowanego w roku 2007. Przez długi czas uważałem obecnego szefa MSZ za polityka z dużym potencjałem, wyrastającego ponad przeciętną polskiej klasy politycznej. Przyznawałem się już tutaj do błędu – Sikorski jest moim osobistym gigantycznym zawodem, a jego kolejnych deklaracji słucham z coraz większym zażenowaniem. Mogę jednak mieć tę satysfakcję, że w żadnym momencie nie byłem uprzedzony. Sikorski nie zawiódł mnie dlatego, że zmienił ugrupowanie polityczne. W ocenie jego osoby nie ulegałem żadnym odruchom bezwarunkowym. Zawiódł mnie z powodu swoich konkretnych działań (a raczej zaniechań), głoszonych poglądów, stylu uczestniczenia w polityce.
Tym bardziej zatrważająca jest obserwacja notowań Sikorskiego, które wciąż są bardzo wysokie, mimo że nie trzeba wybitnej inteligencji, aby krytycznie przeanalizować choćby te jego słowa, którymi się tutaj zająłem. Może więc trzeba przyjąć, że taka jest potrzeba społeczna: mieć prezydenta komiwojażera, który będzie ładnie wyglądał w tweedowej marynarce i zrobi z Polski atrakcyjny cel państwowej turystyki dla przywódców naprawdę się liczących państw?
P.S. Sprawa całkiem osobna, ale godna odnotowania. W Salonie24 zdarza się prawdziwe wyciągnięcie ręki na zgodę. Tak zachował się niedawno prof. Sadurski, od którego dostałem prywatną wiadomość, kończącą nasz zbyt ostry spór. Chciałbym za nią publicznie podziękować profesorowi, którego oczywiście chętnie zobaczę ponownie na swoim blogu.
Przed chwilą odebrałem też inną wiadomość od blogera, mającego mocno odmienne poglądy od moich, który uznał, iż w swoim ostatnich wpisach przekroczył wobec mnie pewną granicę. Taka postawa zdarza się tak rzadko, że - choć na wiadomość już odpowiedziałem - i tu pragnę za nią podziękować.
Panowie, wirtualnie ściskam dłonie. Przypominacie także mnie, że czasem warto ugryźć się w język, a spierać można się bez wyzwisk.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka