Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
201
BLOG

Antypolityczny populizm Platformy

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 61

Przy weekendzie chcę się trochę oderwać od politycznej bieżączki, zwłaszcza że jej najnowsze przejawy, czyli kłótnia o to, czy faks z MSZ do Kancelarii Prezydenta trafił o 16.03 czy może cztery minuty wcześniej, są już naprawdę rekordowo żenujące. I nie robię tu rozróżnienia na obie strony tego, pożal się Boże, konfliktu. Obie powinny ochłonąć i postukać się w głowę.

Trzy dni temu byłem na konferencji Instytutu Spraw Publicznych „Przyszłość polskiej sceny politycznej". Chwała ISP, że zorganizował imprezę, oderwaną w zamierzeniu i szczęśliwie także realizacji od najbardziej aktualnych sporów i kłótni. Dobrze, że paneliści byli naprawdę z różnych kręgów (w pierwszym panelu: Jurek, Nałęcz, Olechowski; w drugim: Raciborski, Gorlach, Matyja). Domyślam się, że wielu uczestników przyszło głównie po to, żeby posłuchać, co powie Rafał Matyja. I faktycznie, jego wystąpienie było chyba najciekawsze, choć w sporej części powtarzało tezy niedawnego tekstu z „Europy".

Charakterystyczne, z jakim dystansem Matyja potrafi spojrzeć na oba obozy - i ten ewidentnie mu bliższy, ale sprawiający wyraźny zawód, i ten drugi. Takiego dystansu próżno było szukać w sławetnym wywiadzie Asi Lichockiej z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, o większości sympatyków PiS-owskich idei (bo o kibicach samego PiS w ogóle nie warto wspominać) nie mówiąc.

Matyja napisał o dwóch populizmach i o jałowości sporu, jaki te populizmy generują. Że PiS prezentuje populizm antyestablishmentowy, to chyba „oczywista oczywistość". Ciekawe - choć też nie całkiem nowe - jest opisanie populizmu Platformy jako antypolitycznego. Z tych dwóch populizmów Matyja wybiera raczej ten pierwszy, bo on przynajmniej zapewnia jakąś polityczną mobilizację ludzi - co przywodzi na myśl tezę Rymkiewicza z „Wieszania": prawdziwa polityka przejawia się czasem na najniższym poziomie w sposób dość odrażający, ale to jest właśnie mięso politycznego zaangażowania, to tworzy realną rzeczywistość polityczną - w przeciwieństwie do stanu letniej nijakości i odrętwienia.

Na czym polega antypolityczność PO nie trzeba chyba wyjaśniać i powtarzać wywodów Matyi: ogólne wygładzenie, zaniechanie konfliktów, owo słynne „zabijanie miłością", prezentowanie siebie samych jako pozostających poza sferą czysto politycznego konfliktu w obszarze wyborów czysto pragmatycznych, zdroworozsądkowych, wypranych z jakiejkolwiek politycznej barwy. To oczywiście oszustwo - nie ma pewności, czy w ten sposób da się kierować nawet dużą firmą, a co dopiero państwem. To jak z tzw. neutralnością światopoglądową, która w zamierzeniu jej głosicieli ma być wyprana z jakiegokolwiek ideowego odcienia, a tak naprawdę jest wyborem czysto ideologicznym.

Diagnoza Matyi jest bardzo ciekawa i, niestety, niezbyt optymistyczna. Wybór między populizmami zawsze jest mało przyjemny, zwłaszcza gdy ma się świadomość, że dyskusja, a właściwie kłótnia między nimi jest w ogromnej części po prostu stratą czasu, zapychaniem przestrzeni debaty publicznej watą (podczas panelu ISP mówił o tym Marek Jurek, choć nie odwoływał się bezpośrednio do tez Matyi). Dla mnie jednak istotne jest pytanie, czy apolityczny populizm Platformy jest zły w każdej postaci, czy też jest jak narzędzie - może być w pewnych warunkach - niekoniecznie w naszych, aktualnych - czymś pożytecznym.

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Być może apolityczność (antypolityczność), czysta merytoryczność władzy to złudzenie, spokrewnione z Fukuyamową mrzonką końca historii. Zaznaczam i podkreślam, że nie mam teraz na myśli działań Platformy w tej konkretnej sytuacji, ale samą metodę. Pytanie zatem brzmi, czy jest możliwa władza menadżerska, pragmatyczna, oparta oczywiście na jakichś ogólnych paradygmatach (jednym z nich może być np. paradygmat liberalny - bo przecież z jakichś założeń trzeba jednak wyjść), ale stroniąca od ideowego zapału i mimo to skuteczna, dobrze rządząca, potrafiąca wzbudzić w obywatelach przywiązanie do własnego państwa. Umiarkowana w retoryce i środkach, a mimo to nie sprowadzająca na ludzi politycznego odrętwienia i obojętności (co tak ostro krytykuje Rymkiewicz) porównywalnej ze smutą lat 80. Być może to tylko złudzenie i marzenie ściętej głowy, zwłaszcza w naszych warunkach, w naszej rzeczywistości, z całym dziedzictwem komunizmu i nierozliczoną w ogromnej mierze przeszłością.

Gdy o takiej metodzie rządzenia myślę, przychodzi mi jednak do głowy konkretna osoba, o której napisał dzisiaj „Dziennik": Rafał Dutkiewicz, którego kilka tygodni temu miałem okazję poznać. Czy to nie jest właśnie przykład „antypolityczności" doprowadzonej do perfekcji, a nie mającej żadnych ukrytych celów?

 

P.S. W tekście Matyi polecam także wątek konstrukcji samych ugrupowań, bardzo krytyczny wobec PiS, którym tu się nie zajmowałem.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj61 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (61)

Inne tematy w dziale Polityka