Paląc w nocy moje noworoczne cygaro, zastanawiam się, czy możliwe są takie polityczne życzenia na 2008 rok, pod którymi wszyscy na Salonie24 by się podpisali. Niby powinny być możliwe, gdyby przenieść je na poziom ogólnych dezyderatów, a nie partyjnych sympatii. Obawiam się jednak, że to nic nie da. Ci, którzy uważają mnie za zwolennika tej lub innej strony zawsze będą je odczytywać jako wyraz moich konkretnych, politycznych sympatii. Trudno. Tak to już w Salonie24 jest. Faktycznie te życzenia są jedynie odbiciem moich poglądów. Jest mi całkowicie obojętne, którzy ludzie by te życzenia spełnili.
Życzyłbym sobie zatem, żeby ludzie, sprawujący władzę - rządzący dzisiaj czy kiedykolwiek - rozumieli i czuli, że to jest służba, a nie synekura. Życzyłbym sobie, żeby działanie w imię partyjnego interesu nigdy nie przysłaniało im działania pro publico bono, choć nie jestem tak naiwny, żeby domagać się rezygnacji w politycznej taktyki w ogóle. Wystarczy, jeśli proporcje będą właściwe. Chciałbym, żeby te naprawdę ważne decyzje nie były podejmowane pod wpływem politycznej taktyki albo z chęci zemsty na politycznym wrogu, ale żeby były poprzedzone solidnymi, merytorycznymi studiami, raportami niezależnych think-tanków (a mamy think-tanki o różnych profilach światopoglądowych - uprzedzając uwagi tych, którzy by w tym życzeniu upatrywali jakiejś teorii spiskowej), publiczną debatą, wysłuchaniem, żeby były podejmowane w możliwie najprzejrzystszy sposób i z uwzględnieniem wszystkich konsekwencji.
Chciałbym, żeby władza przestała nas, obywateli, traktować jak małe dzieci, które trzeba krótko trzymać i pouczać, żeby sobie nie zrobiły krzywdy. Chciałbym, żeby ludzie mieli więcej swobody, a w zamian byli obarczani większą odpowiedzialnością za własne czyny. Chciałbym, żeby moje państwo przestało wspierać darmozjadów, którym nie chce się pracować, którzy kombinują i oszukują. Albo takich, którzy szantażem, strajkiem, burdami w stolicy chcą wyszarpywać kolejne porcje publicznego grosza. Chciałbym, żeby ten rząd - lub któryś następny - miał wreszcie odwagę stanowczo rozprawić się z takimi ekscesami.
Chciałbym, żeby władza była godna, ale skromna, bo skromność władzy przypomina jej, że ma służyć ludziom. Chciałbym, żeby jej przedstawiciele zarabiali więcej, o wiele więcej, niż dzisiaj, ale żeby skasowano i wszystkie nienależne i niepotrzebne profity i przywileje, które sprawiają, że Polska przypomina republikę bananową.
Chciałbym, żeby władza - w tym także urzędnicy każdego szczebla - była uczciwa. Tego się nie da zrobić od razu. Boję się wylewania dziecka z kąpielą, to znaczy odwracania kursu o 180 stopni tylko dlatego, że coś zrobili polityczni poprzednicy. Nie wszystko, co zrobili, było przecież złe. Ale chciałbym, żeby skończyło się myślenie doraźnymi kategoriami. Walka z korupcją musi polegać także, a może i głównie, na zmianach systemowych.
Chciałbym, żeby skończyło się prowadzenie polityki i zmienianie państwa poprzez personalne roszady. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, żeby personalia stały się w końcu mniej ważne od rozwiązań instytucjonalnych.
Życzyłbym sobie, żeby nie było powrotu do nieustającego, sztucznie pobudzanego konfliktu, ale żeby to nie oznaczało apatii i zarządzania na poziomie wyłącznie PR-u. Taka alternatywa jest całkowicie fałszywa.
Chciałbym, żeby media każdą władzę recenzowały równie wnikliwie i ostro. Żeby z ich punktu widzenia nie było niekwestionowanych autorytetów ani zbawców narodu z definicji. Żeby dziennikarze nie byli przed nikim na kolanach.
Chciałbym móc za rok pomyśleć sobie, że politycy, wobec których byłem w przeszłości bardzo krytyczny, coś zrozumieli. Chciałbym, żeby moje duże wątpliwości, które mam dzisiaj, okazały się płonne. Tego powinniśmy sobie życzyć wszyscy, bo przecież chodzi o nasz kraj. Czy można życzyć politykowi, którego się nawet nie cierpi, żeby powinęła mu się noga, skoro miałoby to się stać kosztem kraju? Trudno mi sobie to wyobrazić.
Chciałbym wreszcie, żeby opadła temperatura sporu - wszędzie, i w polityce, i tutaj, u nas, w Salonie24. Nikt mnie nie przekona, że uczestniczymy w jakiejś walce o przetrwanie, na śmierć i życie, i że z agresji może wyniknąć coś pożytecznego. Chciałbym - choć to życzenie całkowicie nierealne - żeby zniknęły stąd drużyny zaprzysięgłych kibiców jednej czy drugiej strony, którzy z góry doskonale wiedzą, kto jest dobry, a kto zły, kto ma rację, a kto nie. Chciałbym, żeby było tu więcej ludzi, którzy mają z zasady wątpliwości i lubią wspólnie szukać dobrych rozwiązań, nie wierząc w to, że logika wojny musi być wszechobecna.
Salonowi24 życzę, żeby się rozwijał i przechodził cało przez kolejne burze, jakie się przez niego przewalają, a często są naprawdę burzami w szklance wody.
A wszystkim moim blogowym gościom życzę po prostu szczęścia i żeby pamiętali rok, który się właśnie zaczyna, jako jeden z tych dobrych w ich życiu.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka