Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
67
BLOG

Brawo, panie prezydencie

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 29

Szklanka do połowy pełna czy do połowy pusta? Takie pytanie można sobie zadać, oceniając wyniki szczytu w Bukareszcie. Ja wolę widzieć jednak szklankę do połowy pełną.

Co było dla nas naprawdę ważne? Najważniejsza - nie mam wątpliwości - była strategicznie niezmiernie dla nas istotna kwestia otworzenia perspektywy członkostwa dla Gruzji i Ukrainy. Na drugim miejscu była sprawa znacznie mniej konkretna: kierunek dalszego rozwoju Sojuszu i odpowiedź na pytanie, czy będzie ewoluował już wyłącznie w kierunku jakiejś wszechogarniającej organizacji policyjnej, prowadzącej misje w stylu afgańskiej, czy też - poza, oczywiście, takimi działaniami - zachowa zdolności do wypełniania swoich podstawowych zobowiązań, wynikających z art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego. Dopiero na trzecim miejscu umieściłbym kwestię stosunku NATO do tarczy antyrakietowej.

Patrząc z pozycji malkontenta trzeba by uznać, że szklanka jest w połowie pusta. Ukraina i Gruzja nie dostały MAP-u. Porażkę w tej kwestii poniosła nie tylko nasza dyplomacja, ale także - co bezprecedensowe - prezydent USA. Tymczasem do programu przygotowującego do członkostwa zaproszenie - poza mało kontrowersyjną Chorwacją - dostała Albania.

Ale pozbywając się malkontenctwa można spojrzeć na sprawy trochę bardziej optymistycznie. Lech Kaczyński sprawił się w Bukareszcie bardzo dobrze. Prezydent potrafi od czasu do czasu pokazać się z naprawdę dobrej strony, pod warunkiem, że dane zagadnienie nie jest elementem politycznej wojny z Platformą (i że nikt nie podrzuca mu wątpliwych pomocników w rodzaju Jacka Kurskiego). W tym wypadku istniało od dawna ustalenie z premierem, że to Lech Kaczyński jedzie do Bukaresztu. Uzgodnione było też, jaką przyjmie tam linię. Nie było słychać o żadnych sporach z ministrem Sikorskim (co być może oznacza, że wreszcie skończy się żenujące podgryzanie się nawzajem przez RadSika i Pałac Prezydencki; byłoby to z korzyścią dla obu stron). Obaj panowie byli w stanie działać w zgodzie i porozumieniu, gdy nie musieli odstawiać politycznego teatrzyku.

Ukraina i Gruzja nie dostały co prawda MAP-u, ale w końcowym komunikacie ze szczytu znalazło się jednak stwierdzenie brzmiące bardzo jednoznacznie:

NATO welcomes Ukraine's and Georgia's Euro Atlantic aspirations for membership in NATO. We agreed today that these countries will become members of NATO. [...] MAP is the next step for Ukraine and Georgia on their direct way to membership. Today we make clear that we support these countries' applications for MAP. Therefore we will now begin a period of intensive engagement with both at a high political level to address the questions still outstanding pertaining to their MAP applications. We have asked Foreign Ministers to make a first assessment of progress at their December 2008 meeting. Foreign Ministers have the authority to decide on the MAP applications of Ukraine and Georgia.

Teraz trzeba konsekwentnie dopilnować, żeby te zobowiązania zostały dotrzymane.

Można chyba założyć, że bez dodatkowego - poza amerykańskim - nacisku ze strony Polski (czyli głównie Lecha Kaczyńskiego) i Czech nie byłoby zacytowanego przeze mnie fragmentu komunikatu końcowego. Opór ze strony Niemiec i Francji trudno w tym wypadku interpretować inaczej niż sprzyjanie rosyjskiemu interesowi. Mocno to niepokojące, bo każe zastanawiać się nad wiarygodnością tych natowskich sojuszników w ogóle. NATO często wydawało się - nawet jeśli nierzadko niesłusznie - strukturą, gdzie partykularne interesy członków liczą się znacznie mniej niż w Unii Europejskiej. Sojusz był od bezpieczeństwa, które jest - jak wiadomo - niepodzielne. Był postrzegany jako ostoja twardych, konkretnych wartości. Rozdźwięk w sprawie Ukrainy i Gruzji każe tę opinię kolejny raz weryfikować.

Można by jeszcze ewentualnie, z dużą dozą dobrej woli założyć, że chodziło o kryteria, które zwykle decydowały o przyjęciu do NATO (choć nie są wprost wyłożone w Traktacie Waszyngtońskim), czyli, ogólnie mówiąc, o sprawę stabilności systemu demokratycznego. Można by, gdyby nie zaproszenie do MAP-u Albanii - kraju w zasadzie mafijnego, stabilnego na pewno nie bardziej niż Ukraina i Gruzja, wnoszącego do ogólnego bilansu obronności NATO zapewne mniej niż województwo podlaskie. No dobrze, przesadzam. Albania jest stosunkowo istotna strategicznie ze względu na swoje położenie. Ale jeśli tak, to przecież o wiele bardziej strategicznie istotne są Ukraina i Gruzja. Nierówne traktowanie widać tu jak na dłoni - co zresztą bardzo ładnie wytknął Niemcom Lech Kaczyński, przypominając, z jakich powodów i w jakich okolicznościach sami zostali przyjęci do Sojuszu.

Konkluzja jest banalna: tam, gdzie nie trzeba bić się o wyborców, można zadziałać spokojnie, rozsądnie i skutecznie. Szkoda, że tak rzadko.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj29 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka