1 sierpnia nie chcę powracać do zeszłorocznej dyskusji, bo wszystko, co wtedy zostało napisane, musiałoby się powtórzyć. Pokazał to i uśmiadomił mi Artur Bazak na swoim blogu.
Chcę napisać kilka zdań o Muzeum Powstania Warszawskiego, jako o miejscu, organizacji, strukturze - może najlepiej napisać: projekcie (bo określenie „placówka" czy po prostu „muzeum" nie oddają w pełni jego roli), który wymyka się panującemu w Polsce dość powszechnie poczuciu i praktyce niemożności.
Wystarczy wpisać sobie „Muzeum Powstania Warszawskiego" albo „Ołdakowski" w którąkolwiek z wyszukiwarek warszawskich dodatków dzienników, żeby się przekonać, że załoga MPW potrafi zareagować na różne sytuacje i sygnały błyskawicznie i skutecznie. Kilka tygodni temu napisałem w „Fakcie" swój felieton właśnie o tym, po tym, jak w ciągu bodaj dwóch tygodni ludzie z MPW byli w stanie nie tylko uratować zagrożony sprzedażą warszawski fotoplastykon, ale jeszcze opracować koncepcję jego wykorzystania do promocji muzeum i miasta, a nawet zamówić reklamowe foldery. Na tle powszechnego „niedasięizmu" to po prostu niebywałe.
Byłoby ciekawie zbadać, jakie są przyczyny tej skuteczności. Czy to po prostu odpowiednia mieszanka zapału, idealizmu, realizmu i znajomości zasad funkcjonowania państwa? Czy także kwestia doboru ludzi? Sposobu wewnętrznej organizcji struktury MPW? Pewnie wszystko po trochu. MPW jest jednak w ten sposób żywym i działającym dowodem na to, że nie jesteśmy skazani na rzeczywistość z „Misia", że się da. Tym bardziej że skuteczność MPW nie ogranicza się tylko do granic samego muzeum - bo przecież załatwienie takiej kwestii jak fotoplastykon wymaga zmierzenia się ze światem zewnętrznym.
I w tym wszystkim - tej pomysłowości, skuteczności, realizmie podszytym w odpowiedni sposób idealizmem, spokojnym dążeniu do celu, nowoczesnej formie i otwartości - widzę odbicie pomysłów i tęsknot tych ludzi, którzy poszli do Powstania. Niepodległa Polska, która istniała przez 63 dni w Warszawie, była wzorem organizacji. Poczta, gazety, myśl polityczna, organizacja powstańczego państwa i jego agend, projekty na przyszłość, które oczywiście okazały się efemerydami, ale były często pokłosiem przemyśleń i dyskusji różnych środowisk, toczonych przez poprzednie cztery lata - to wszystko jest rzecz absolutnie bez precedensu. Przez chwilę mignęło nam, jak mogłaby wyglądać Polska, gdyby nie wojna, Teheran i Jałta, zdrada sojuszników, gdyby nie to wszystko, co zdecydowało, że zostawiono nas samym sobie. I że w ogóle to tego wszystkiego doszło.
MPW oddziałuje zatem i odwołuje się do Powstania na dwóch poziomach: na poziomie samego swojego przesłania, które przekazuje znakomicie, w sposób wśród polskich muzeów historycznych (a może nie tylko takich) właściwie niedościgniony, oraz na poziomie samego swojego istnienia i sposobu funkcjonowania.
Teraz myśli powinny się oczywiście skupiać na powstańcach, których coraz mniej, ale warto też pomyśleć ciepło o Janie Ołdakowskim i całej jego załodze.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka