Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
72
BLOG

Bye bye, Foti

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 55

A zatem NMSZOCKM Anna Fotyga odeszła z Kancelarii Prezydenta. Pojawiły się informacje, że jedną z przyczyn jej odejścia był plan dokooptowania do grona doradców Lecha Kaczyńskiego Witolda Waszczykowskiego, który swoją akcję z wywiadem dla „Newsweeka" miał przeprowadzić w ścisłej koordynacji z prezydentem. „Dziennik" pisze o dawnych sporach między dwojgiem tych urzędników, gdy Waszczykowski był jeszcze wiceministrem u Fotygi.

(Ciekaw jestem, jak ze strasznego dylematu wybrną kibole PiS, którzy oceniają rzeczywistość podług partyjnych kryteriów. Bo przecież i Fotyga była wspaniała, i Waszczykowski jest świetny. Kto zatem mógł mieć rację w spornych sytuacjach? Pewnie stwierdzą, że żadnych sporów nie było, wszystko to wymysły „polskojęzycznych mediów".)

O Witoldzie Waszczykowskim już pisałem. To typ państwowca, urzędnik o prawdziwym etosie, kierujący się zdrowym rozsądkiem. Zaś akurat zdrowego rozsądku za rządów NMSZOCKZ Fotygi w MSZ był deficyt. Waszczykowski był w kilku sytuacjach uciszany (w sensie przenośnym), szefowa zabraniała mu zagranicznych wyjazdów i spotkań - czyli w zasadzie prowadzenia normalnej działalności wiceministra. Nic dziwnego, że frustracja Waszczykowskiego rosła. Przyjście Sikorskiego było dla niego z początku ulgą.

Odejście Fotygi ma dwie przyczyny. Pierwsza to jej osobisty brak odporności na krytykę, druga - to idąca w bardzo dobrą stronę zmiana wizerunkowa prezydenta i przygotowania do kampanii wyborczej.

Fotyga była w obu swoich ostatnich rolach - szefowej MSZ i szefowej Kancelarii Prezydenta - nieodpowiednią osobą na nieodpowiednim miejscu. Chorobliwie podejrzliwa, skrajnie nieufna, wszędzie wietrząca spiski - do tego stopnia, że paraliżowało to pracę urzędów, którymi kierowała, a przede wszystkim obdarzona absolutnym brakiem wyczucia mediów i umiejętności toczenia z nimi gry. Owszem, Fotyga obrywała od dziennikarzy i to mocno. Ale ani przez chwilę nie było mi jej żal, bo za każdym razem na te ciosy zasłużyła. Jeśli będąc ministrem buduje się swoje relacje z mediami na zdaniu „Bez komentarza", to trudno oczekiwać od nich przychylności. Nieliczne odpowiedzi, jakich zdarzało jej się czasem jednak udzielać, były dodatkiem do tonu, sugerującego wielką łaskę, jaka spotyka słuchających.

Być może Annie Fotydze nie miał kto powiedzieć, że można inaczej. Być może nie chciała słuchać. Pamiętam jedną konferencję, na której była jeszcze jako minister spraw zagranicznych. Wygłosiła na niej interesujące przemówienie płynną angielszczyzną i - odmiennie niż większość ministrów - była obecna od początku do końca. Ale to był tylko krótki przebłysk.

W Kancelarii Prezydenta to Fotyga była czynnikiem, który blokował przez długi czas odświeżenie wizerunku głowy państwa. Lech Kaczyński, jeżeli serio myślał o zmianie swojej sytuacji sondażowej, musiał się z nią pożegnać. Jeśli inicjatywa dymisji wyszła od niej samej, tym lepiej. Wiele osób w Kancelarii - w tym przede wszystkim Michał Kamiński - odetchnęło z ulgą. Prezydentowi może to wyjść tylko na dobre.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka