Premier Morawiecki, w swoim schludnie skrojonym garniturku i na tyle przyswojonej ogładzie, by nie krzyczeć o ciemiężeniu ludu polskiego przez krwiożerczą unijną żydo-komunę, mówi o wecie którego użyła, między innymi, Polska na szczycie unijnym. Z braku barwniejszych porównań, a być może po latach współpracy z rządami platformy, posługuje się piłkarskim porównaniem - rzecze o pułapce offside-owej, w którą rzekomo dali się złapać poprzednicy, tłumaczy, że nie stać nas na wydatki związane z modernizacją (ale na najdroższe paliwo w UE już tak, na choroby układu oddechowego też). Jeszcze niech tylko powie, że na tym zarabiają polscy górnicy to skłamie już w każdym możliwym aspekcie. Import węgla z Rosji wzrósł trzykrotnie, w dodatku jest to węgiel z Donbasu, którym handel został zakazany (łatwo sprawdzić - ilość pierwiastków śladowych to swoisty odcisk palca, a ślady (hehe) wskazują jednoznacznie na Donbas).
Polska siermiężna ma się dobrze - my jesteśmy na dorobku, my musimy dogonić bogatą resztę, nam trzeb dopłacić - wszystko to względna prawda, tylko myślenie archaiczne. Zamiast wykorzystać sytuację i zamiast metody małych kroczków dokonać skoku - od razu postawić na gospodarkę nowoczesną, z odnawialnymi źródłami energii i placówkami badawczymi my będziemy utrwalać swój węglowy ślad, bo węgiel tu był, jest i będzie - jak mówi nasz prezydent [sic!]Duda.
