macminer macminer
337
BLOG

Rada dla USA w sprawie Syrii

macminer macminer Polityka Obserwuj notkę 6

Widzę, że przy okazji wojny domowej w Syrii (i w perspektywie potencjalnego karnego uderzenia USA na ten kraj) teraz wszyscy nagle stali się światowymi strategami i pouczają USA co powinny, czego nie powinny, a także co z tego może wyniknąć.

Ja nie lubię płynąć z prądem, zawsze wolę pod prąd, więc nie przyłączę się do chóru mędrców i światowych strategów, a zamiast tego spróbuję zebrać dostępne fakty:

- Syria to nie Irak. Strategiczna waga Iraku w porównaniu do Syrii to o conajmniej rząd wielkości mniej. Irak był lokalnym hegemonkiem, który starł sobie zęby na wojnie z Iranem i próbował od czasu do czasu komuś zagrozić (na przykład, Kuwejtowi), ale jego potencjał wojskowy, gospodarczy i polityczny starczał na chwilę - wycieczka do Kuwejtu skończyła się sromotną klęską Iraku. A próby późniejszego podskakiwania - jeszcze sromotniejszą klęską, czego wyrazem było schowanie się dyktatora dosłownie pod ziemią, jego wyciągnięcie, osądzenie i stracenie.

- Irak broń masowego rażenia miał mieć, Syria ma. Nie dość, że ma B+C, to jeszcze miała do niedawna ambicje posiąść "A" - w czym wydatnie pomagała jej Korea Północna. Gdyby nie atak izraelskich myśliwców we wrześniu parę lat temu, Syria mogłaby w wyścigu nuklearnym prześcignąć Iran.

- Syria to również nie Korea Północna. Nie jest państewkiem na marginesie świata, które może pielęgnować swoją doktrynę doskonałej izolacji - dżucze, ale jest miejscem, gdzie przecinają się interesy co najmniej 7 znaczących sił współczesnego świata:

1. Turcji, 2. Rosji, 3. Iranu, 4. Siatek terrorystycznych, z Hezbollahem na czele, 5. Państw półwyspu Arabskiego, 6.Francji, 7. USA + Izraela. Każda ze stron chciałaby w najgorszym przypadku utrzymania status quo, a w najlepszym - osiągnięcia dominacji na terenie Syrii

- Do tego dochodzi niezwykle skomplikowana struktura etniczno-religijna w Syrii. Jeśli w Iraku dostatecznym, uniemożliwiającym demokratyzację, powodem jest obecność trzech dużych grup: sunnitów, szyitów i Kurdów, to w Syrii ten powód urasta do rangi węzła gordyjskiego: sunnici, szyici, alawici, druzowie, Palestyńczycy, rozmaite grupy chrześcijan, Kurdowie i Bóg wie, kto jeszcze...

Paradoksalnie okazuje się, że jedynym, co to wszystko trzyma w kupie, jest islamsko-obojętny reżim Assada i jego umiejętnie zbudowane powiązania z "osią zła" - Iranem, Hezbollahem + innymi terrorystami, Rosją i Koreą Północną.

W tej sytuacji przewidywanie możliwych scenariuszy wynikłych z "karnego" ataku USA na Syrię jest pisaniem palcem po wodzie. Jest to kompletnie nieprzewidywalne. Wbrew wszelkim "znawcom tematu", gdybym miał cokolwiek doradzić USA, to byłby to nie atak na Assada, ale wysłanie do niego tajnych negocjatorów i zawarcie cichej umowy. Podstawą tej umowy byłoby "wyjaśnienie" Assadowi, że w dłuższej perspektywie jego reżim się nie utrzyma. Nawet gdyby ostatecznie zdławił obecną rebelię, będzie postrzegany jako wróg we własnym kraju i prędzej czy później (raczej prędzej) zmiecie go jakiś zamach lub pucz. Świeże przykłady Kadaffiego, Mubaraka i Mursiego mogłyby trochę poruszyć wyobraźnię. Co mogłyby zaoferować Assadowi Stany Zjednoczone? Trochę czasu na uporządkowanie swojej własnej sytuacji i przygotowanie bezpiecznego wycofania się z Syrii. Czy Assad dałby się skusić na opcję bezpiecznego azylu, z odpowiednią poduszką finansową, w jakimś przyjaznym mu zakątku świata? Nie jestem przekonany, być może jest tak tępy, że nie dostrzega konsekwencji zdławienia rebelii - że będzie to tylko pyrrusowe zwycięstwo. Ale nie zaszkodzi spróbować - a nuż przeczuwa ostateczną klęskę i byłby gotów przystać na taką opcję azylu? A w międzyczasie USA, może w porozumieniu z Turcją (i Rosją?) wyszykowałyby dla Syrii jakiś mniej paranoidalno-ludobójczy reżim, czyli takich przywódców, którzy daliby poszczególnym stronom konfliktu trochę tego, o co walczą, a jednocześnie pod auspicjami "pojednania narodowego" czy też "nowego układu pokojowego" rozbroiłyby poszczególne wojujące grupy.

Wiem, że moja rada brzmi bardzo niepoprawnie politycznie. Ale stawką w tej grze jest rozpętanie się konfliktu o charakterze globalnym, czy wręcz III wojny światowej. Aby tego uniknąć, warto poświęcić poprawność polityczną i zacząć uprawiać prawdziwą politykę.

Zapyta ktoś o moje pryncypia: jak to, pozostawić Assada bez ukarania? Jeśli ceną za tę "karę" ma być potencjalny konflikt, pochłaniający dziesiątki, może setki tysięcy istnień ludzkich (wystarczy pomyśleć o "ukaraniu" Saddama i obecnej sytuacji w Iraku, przy podniesieniu o rząd wielkości), to moje pryncypia każą mi puścić winowajcę wolno - niech raczej dosięgnie go boska sprawiedliwość niż ludzka, mająca kosztować daleko więcej ludzkich cierpień i śmierci niż wszystkie ofiary Assada razem wzięte.

 

macminer
O mnie macminer

Jesteśmy jak świnki morskie, a świat to laboratorium, które testuje nas w każdym momencie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka