macminer macminer
254
BLOG

Mowa jest srebrem, a milczenie...

macminer macminer Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Jako katolik, teolog i ojciec mam jedną prośbę do hierarchii. Sprawa pedofilii jest zbyt poważna, żeby mówić o niej w sposób nieprzemyślany, zdawkowy. Wypowiedzi, jak ta  wyciągnięta od abpa Michalika przez dziennikarzy w drodze na zebranie KEP czy wczorajsza - udzielona przez ks. Bochyńskiego lokalnej prasie, nie służą niczemu dobremu. Nie da się o problemie pedofilii mówić w sposób tabloidowy, czy bazując na incydentalnym, jednostkowym doświadczeniu. Jest to problem zbyt złożony, każda próba uproszczenia przekłamuje go.

Po pierwsze, nie ma czegoś takiego, jak czynność seksualna za obopólną zgodą między dzieckiem a osobą dorosłą. Świadomość seksualna osoby dorosłej jest tak nieproporcjonalna do świadomości dziecka, że każda czynność seksualna (nie tylko pełny kontakt!) będzie wykorzystaniem seksualnym dziecka. Jeśli jakiś dorosły tego nie rozumie, to albo jest ograniczony umysłowo, albo jest skażony jakąś propagandą permisywizmu seksualnego.

Po drugie, kontakt seksualny między osobą dorosłą a dzieckiem (tj. osobą poniżej wieku pokwitania) powoduje olbrzymią krzywdę psychiczną u dziecka. Według badań, osoby, które w dzieciństwie miały kontakty seksualne z dorosłymi, w późniejszym życiu mają 8-krotnie wyższe ryzyko podjęcia prób samobójczych i ponad 14-krotnie wyższe ryzyko poważnych chorób psychicznych. Ponadto, bardzo często seksualność takich osób jest skrzywiona - nie są w stanie nawiązać normalnej relacji seksualnej, ale w życiu dorosłym poszukują kontaktów z dziećmi. Tak, wielu dorosłych pedofilów było ofiarami molestowania seksualnego w dzieciństwie. Pedofilia to niejako błędne koło zła - osoba skrzywdzona, ofiara, w późniejszym życiu często sama staje się pedofilem.

Po trzecie, pedofilia jest czymś znacznie silniejszym niż "preferencja seksualna". To poważne zaburzenie osobowości, które nie poddaje się terapii. Owszem, terapia może wyrobić w pedofilu mechanizmy samokontroli, jednak nie usunie zaburzenia osobowości. Ani terapia psychodynamiczna, ani behawioralna - wbrew początkowym nadziejom - nie odniosły tu większych sukcesów. Dlatego jedyną strategią pozwalającą zachować godność osoby pedofila, a jednocześnie bezpieczeństwo potencjalnych ofiar jest stały monitoring i odsunięcie od kontaktów z dziećmi. Alternatywą nie byłaby nawet kastracja (chemiczna czy fizyczna), bo pedofilia jest głębszym zaburzeniem, nie tylko na poziomie fizjologicznego popędu seksualnego, ale trwałe odosobnienie.

Po czwarte, pedofila należy traktować jak osobę chorą i groźną jednocześnie. Pedofil potrafi znakomicie ukryć się ze swoją chorobą, jak niejeden alkoholik - a nawet lepiej. Z pozoru - wobec przełożonych i współpracowników - będzie sprawiał wrażenie absolutnie normalnej osoby, miłej, kompetentnej itp. Jednak w swojej głowie będzie układał misterne plany osaczające ofiary, nie wahając się przed jakąkolwiek manipulacją, kłamstwem.

Jaki z tego wniosek? Przełożeni kościelni nie mogą dać się nabrać na bajkę o dobrym pedofilu, o jednorazowym "wyskoku", o dzieciach wchodzących do łóżka itp. To jest właśnie część misternych planów pedofila. To nie dziecko próbuje wciągnąć uczciwego księdza w czynności seksualne, ale to pedofil próbuje okłamać swoje środowisko, tak aby odczuwało wobec niego litość, aby wierzyło jemu, nie dzieciom. Jeśli nawet zdarzają się dzieci, które "wchodzą do łóżka", to zazwyczaj są to dzieci, które już wcześniej zostały wykorzystane seksualnie przez dorosłych, a ponadto żaden zdrowy dorosły nie będzie takiego 10-letniego dziecka wpuszczał do łóżka i uprawiał z nim seksu!

macminer
O mnie macminer

Jesteśmy jak świnki morskie, a świat to laboratorium, które testuje nas w każdym momencie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo