"Judy", to film o fragmentach życia Judy Garland, gwiazdy kina i estrady. Jego reżyserii podjął się Rupert Goold, a autorem scenariusza jest tu Tom Edge.
Akcja filmu jest dwutorowa.
Sięga do - nawet - wczesnej młodości Judy /tu gra ją Darci Shaw/, kiedy to wmawiano jej, że ma świetny głos, ale jest brzydsza od innych gwiazdek, ma duży nos i jest gruba, dlatego miast jedzenia dostawała często... proszki, co ją uzależniało...
Potem mamy dorosłą już Judy /tu jest świetna Renee Zellweger/, jednak sukcesy się posypały i przyszło jej występować wespół z dwojgiem - małych - swoich dzieci na scenie. A długi rosły i nawet za kolejne hotele nie było czym zapłacić, dlatego maluchy musiały wrócić do ojca, czwartego męża Judy, Sida Lufta /Rufus Sewell/.
Ale była szansa na pieniądze, bo Londyn chciał oglądać Judy na koncertach. I pojechała tam, gdzie miała wielu swoich wielbicieli. Dogonił ją też, wcześniej poznany, Mickey Deans /Finn Wittrock/, z czasem piąty mąż, który był szczęściem i przekleństwem...
W Londynie pomoc organizacyjną Judy otrzymywała ze strony Rosalyn Wilder /Jessie Buckley/, co nie było łatwe, bo gwiazda często miała momenty trudne, a tych lepszych było mniej... I tak już do końca...
Muzyką w tym filmie zajął się Gabriel Yared, a klimatycznymi - soczystymi - zdjęciami Ole Bratt Birkeland.
Film "Judy" ukazuje ciężkie życie gwiazdy, Judy Garland, najpierw cudownego dziecka, które występowało od drugiego roku życia, a potem dorosłej kobiety, która poszukiwała, ale najczęściej czuła się rozczarowana. A i używki, od których inni ją uzależniali, dla udanych występów scenicznych i filmowych, czyniły spustoszenie...
Ciekawy film, pięknie sfilmowany, ale... smutny.
Komentarze