Kolejna rocznica - 13 grudnia - ogłoszenia przez Jaruzelskiego w 1981 r. stanu wojennego w Polsce.
Ale już w nocy z 12-ego na 13-tego wielu opozycjonistów wyciągano z domów i aresztowano, aby potem ich internować.
Byli też tacy, którzy to przespali, ale to dlatego, że dla komunistycznego systemu nie byli groźni.
A jeszcze inni dali się skorumpować bądź woleli zamykać oczy, żeby tej zbrodni nie widzieć.
Natomiast jeśli chodzi o Jaruzelskiego, to był tylko aparatczykiem partyjnym, na usługach obcego państwa, czyli Związku Radzieckiego. Trudno zatem podejrzewać go o patriotyzm.
A dziś? Można odnieść wrażenie, że historia się powtarza, bo to, co zdobyliśmy, czyli wolność i demokrację, to - krok po kroku - tracimy z rąk kolejnej "jedynie słusznej". No i jest korupcja polityczna, a także rozleniwienie "śpiochów", z przesłaniem: niech inni się narażają i załatwiają... Smutne.