Każdy kraj nosi swój "krzyż".
I np. tacy Włosi od lat mają skaranie boskie ze swoim obecnym premierem. Bowiem Berlusconi, wygrywa bądź przegrywa, ale wciąż panuje. Ma spory majątek /który podobno potroił podczas urzędowania/ i jest w posiadaniu mediów, więc może skutecznie manipulować swoimi rodakami.
Ostatnio wpadł na kontaktach z nieletnimi panienkami. Ba, jedną nawet wyciągał z aresztu, wykorzystując do tego pewną deputowaną, która w jego imieniu nałgała, iż niejaka Rubi /wtedy była nieletnia/ jest krewną prezydenta Egiptu. A ona nawet Egipcjanką nie jest, lecz Marokanką.
Berlusconiemu - za ostatnie ekscesy - grozi nawet do 12 lat więzienia. Pracują nad tym prokuratorzy, a decyzja o wszczęciu postępowania przeciwko premierowi Włoch ma zapaść za kilka dni.
Berlusconi oczywiście twierdzi, że zawiązano przeciwko niemu spisek. Że on "nigdy, ależ skąd" i na dowód pokazywał wczoraj swoje popsute zęby, z którymi nie ma czasu zrobić porządku.
Włosi wstydzą się za swego premiera, ale notorycznie go wybierają. Nadal ma ok. 50 % poparcia, bo raz, że gwarantuje niskie podatki, a dwa - opozycja jest słaba.
I znów pewnie "boski" się wyłga.
U nas nie ma, aż takich problemów obyczajowych, z rządzącymi. Swego czasu tylko pewien prezydent się upijał, za innym żona nosiła siatki, a obecny w czasie oficjalnych spotkań oczyszcza swe ubranie z paprochów. I właśnie przypadłość tego ostatniego pozostaje, wciąż tajemnicą. Bo: albo się gdzieś tarza, albo ma łupież.
Tu apel do prezydenta Komorowskiego i jego doradców: trzeba coś z tym zrobić.
Inne tematy w dziale Polityka