W Egipcie tłum dostał to, czego chciał. Prezydent Mubarak ustąpił. Władzę przejęła Najwyższa Rada Wojskowa. Zrobiono to, wbrew konstytucji, bo po ustąpieniu prezydenta Egiptu, władzę powinien przejąć marszałek ichniego parlamentu. Jednak, rząd został zawieszony, a parlament rozwiązany. Szefem wojskowej rady został Mohamed Hussein Tantawi - wojskowy marszałek /no i minister obrony narodowej/. Mały wybieg?
Podobno dzień przed ustąpieniem z urzędu, prezydent Mubarak żalił się /wg Reutersa/ w rozmowie telefonicznej z pewnym zagranicznym politykiem i wojskowym, iż USA go nie wsparły. Wspomniał też, że wszelkie próby wprowadzenia demokracji w krajach muzułmańskich, kończyly się przejęciem władzy przez islamistów.
Oby nie miał racji.
Egipt czeka teraz wielkie sprzątanie, tak to dosłowne, jak i to zmierzające do unowocześnienia państwa.
Póki co, nikt nie przedstawił planu zmian. Opozycja jest słaba i nie ma prawdziwych przywódców. Jedynie armia jest zorganizowana i zdolna do konkretnych działań. Ważne będą wybory, które miałyby się odbyć we wrześniu. Może do tego czasu wyłoni się w Egipcie, jakiś cywilny przywódca opozycji, zdolny poprowadzić kraj ku lepszej przyszłości.
Sytuacja w Egipcie przypomina trochę czas, gdy w Polsce po nieudanym - w końcowym efekcie - unowocześnianiu kraju przez Edwarda Gierka /chociaż trochę mieszkań zbudowano, dróg unowocześniono czy różnych dziedzin przemysłu rozwinięto/, za pieniądze pożyczone w krajach zachodnich, doprowadzono do wielowarstwowego kryzysu gospodarczego. Wtedy to, niezadowoleni Polacy rozpoczęli strajki i protesty. Dla uspokojenia nastrojów i zachowania władzy, Gierka zastąpili jego kolesie. Przejęli władzę i nawet pozwolili założyć wolny związek zawodowy oraz dali parę innych "marchewek", aby po krótkim czasie wprowadzić nam stan wojenny.
Oby Egipcjanie nie zaznali tego co Polacy, gdy po okresie euforii i nadziei, zafundowano nam władzę generała i jego popleczników.
Inne tematy w dziale Polityka