Niedawno urodziny obchodził - z wielką pompą - Kim Dzong Il, przywódca Korei Płn. I mimo, iż skończył w rzeczywistości lat 70, to obchodzono jego 69 urodziny. Wszystko dlatego, aby zgrać to z przypadającą w przyszłym roku setną rocznicą urodzin jego ojca Kim Ir Sena i urządzić im wspólną okrągłą fetę.
W dniu urodzin ukochanego przywódcy, podobno: wzeszła wiosna, zimą. A o świcie na niebie pojawiła się wielka, biała aureola.
W całej Korei Płn. odbywały się parady i przedstawienia, np. baletu synchronicznego w wodzie.
Dla wodza napisano wiersze i odbywały się ich masowe recytacje. Puszczano sztuczne ognie. Z nieba zrzucano cukierki i drobne prezenty. Na granicy z Koreą Płd. puszczano balony, z karteczkami informującymi o "prawdziwym" obrazie świata. Pokazano wyhodowaną - na okoliczność - specjalną odmianę begonii, którą nazwano: Kimdzongilia /była już Kimirsenia/.
Odbył się też zjazd partii, na którym odnowiono przysięgę wierności klanowi Kimów.
Gdzie tylko można było, wychwalano talenty Kim Dzong Ila, takie jak napisanie ok. 1500 książek, prozą i wierszem. Przypomniano jego dokonania techniczne, jako konstruktora /?/, otwartego na nowinki /pewnie i na internet/. ITD., ITP.
Wszystko to obrazuje, jak absurdalny jest rezim północnokoreański. A jednak wciąż trwa, bo "ciemny lud" odcięty od dopływu informacji, trzymany jest w ciągłym strachu przed wrogami - często wyimaginowanymi - z zewnątrz.
U nas też mieliśmy namiastkę, takiego absurdu, ale skala była jednak inna i szczęśliwie udało się nam z niego wyzwolić. I oby nigdy nic podobnego już nas nie spotkało.
Inne tematy w dziale Polityka