Partie układają - bądź już ułożyły - listy wyborcze, przed wyborami parlamentarnymi.
Ciekawie zapowiada się wyścig o mandaty w Warszawie. Tu idą - najczęściej - najlepsze "konie", które zapewne będą chciały uraczyć wyborców wymyślnymi zachętami.
I tak, w Platformie Obywatelskiej - z pierwszego miejsca - wystartuje premier Tusk. W kampanii, pewnie będzie chciał wykorzystać swe umiejętności piłkarskie. Zresztą już miał spotkanie "kopane" z dziećmi. Dobrze byłoby, gdyby zechciał pochwalić się inną swą umiejetnością. Mógłby wdrapać się na jakiś komin, aby go pomalować, czy na budynek, żeby zaolkitować dziury w ścianach. Bo, przecież ze wspinaniem jest tak, jak z jazdą na rowerze czy seksem, nigdy się tego nie zapomina.
Ze "stajni" PiS wystartuje, główny "koń", ciągnący całe to przedsięwzięcie. Prezes Kaczyński - bo o nim mowa - już wielokrotnie zaskakiwał. Np. gdy ekstremalnie usiadł przy pianinie, czy skoczył z dwiema stówami zł, po zakupy do spożywczaka. Mam wrażenie, że wiele pan Prezes przed publicznością - a nawet samym sobą - może jeszcze odkryć. Nie, żeby zaraz szalał po Wawce na kładzie, ale na rowerze... - czuj-duch ekologa.
Natomiast w SLD, sytuacja wygląda tak, że oto zmęczony niedawnym fedrowaniem w kopalni /umorusał się wtedy okrutnie/ przewodniczący Napieralski, postanowił udać się nad morze i tam prowadzić swą kampanię wyborczą. Jedynkę na liście SLD otrzymał Ryszard Kalisz, po wypchnięciu z niej pani Kasi Piekarskiej. Co mu, zapewne będzie jeszcze wiele razy przypominane i wypominane. Będzie musiał jeszcze więcej - niż zwykle - rąk damskich ucałować.
Ciekawie jest na liście PSL. Tu "król przestworzy" wicepremier Pawlak, zaoferował pierwsze miejsce na liście ludowców, mistrzowi olimpijskiemu z Moskwy, w skoku o tyczce - Władysławowi Kozakiewiczowi. Pewnie mistrz nie jest już w formie, aby skoczyć 5,78 m, ale wznieść się jeszcze może, podpierając się kolegami z PSL. Trochę już terminował kiedyś w polityce /w AWS/, więc może przyniesie swym nowym kolegom mandat w Warszawie. Ostatni mieli w 1993 r.
PJN, podobno wystawi na jedynkę posła Pocyljusza. To taki facet z sąsiedztwa - sympatyczny i mało konfliktowy. Tyle, że jego ugrupowanie może nie przekroczyć progu wyborczego i zaliczy osobistą kiszkę.
Podobnie może być z ugrupowaniami, które będą reprezentowane przez Marka Jurka /z "Prawicy Rzeczypospolitej"/ czy Janusza Korwin-Mikke /z "Kongresu Nowej Prawicy"/.
Cóż, już niedługo pójdą "konie po betonie", a my staniemy się u nich - języczkiem u wagi.
Inne tematy w dziale Polityka