Od ponad 20-tu lat w Polsce wykonuje się zabiegi in vitro, a do dziś nie ma woli parlamentarnej, aby wypracować ustawę, która zarysowywałaby dopuszczalne - do ich przeprowadzania - ramy prawne. Polska jest jednym z nielicznych państw europejskich, w których panuje wolna amerykanka na tym polu.
Dobrze, że rząd chce to przerwać, zapowiadając specjalny program zdrowotny - Ministerstwa Zdrowia - w którym zabiegi in vitro byłyby objęte, tak obserwacją, jak i wsparciem. Jak wyliczono, ok. 15 tys. par będzie mogło skorzystać z refundowanych zabiegów pozaustrojowego zapłodnienia. Będą one możliwe do przeprowadzenia u tych, którym - najmniej - jeden rok konwencjonalnego leczenia bezpłodności, nie przyniósł oczekiwanej ciąży. Jest też ograniczenie wiekowe - tylko pary do 40-ego roku życia będą mogły z tego zabiegu skorzystać. Rządowy program ma zlikwidować barierę finansową dla tych, których zasoby nie pozwalały - dotychczas - na próby z in vitro.
Odezwały się głosy za, ale i przeciw...
Za, to ci z kłopotem niepłodności, jak i ci którzy rozumieją, jak on może wpływać na związki par, które zostały nim dotknięte.
Gromów nie rzucał przedstawiciel Kościoła - ks. Sowa - gdy mówił: Raczej nie zdarzy się ekskomunika dla posłów popierających in vitro.
Natomiast "ogniem" zionął wczoraj zastępca szefa "Uważam Rze" , Michał Karnowski. Stwierdził, że: to zgroza, a Tusk jest do wszystkiego zdolny. Posłanka Kempa /"Solidarna Polska"/ i poseł Żalek /PO/ , twierdzą, że in vitro nie leczy bezpłodności /chociaż światowe organizacje zdrowia mają tak zapisane/ i bardziej skłaniają się ku zarodkom, niż ku dzieciom, które mogłyby z nich przyjść na świat. ITD. ITP.
Patrząc na cały ten zgiełk ma się wrażenie, że promocja niektórych poszła już w takie "chmury", iż trudno z nimi dyskutować, bo na rozwiązaniu problemów - nad którymi się "pochylają" - wcale im nie zależy. A przy in vitro, to najzabawniejsze jest to, że niektórzy świeccy, są bardziej skłonni do miotania ogniami piekielnymi, niż ten polski Kościół święty.
Inne tematy w dziale Polityka