Jak tak się człowiek napatrzy na filmy z agentami, to potem myśli sobie, że tacy i w realu są: profesjonalni, ostrożni /mający nawet ograniczone zaufanie do swoich kolegów/, dbający o swój wizerunek czy unikający zdemaskowania przed kamerami lub aparatami fotograficznymi. Kiedyś usłyszałam też tekst, iż jak ktoś zdecyduje się być agentem, to musi sobie zdawać sprawę, że staje się nim na całe życie, ponieważ w czasie służby poznaje informacje, których nie powinien NIGDY - publicznie - ujawniać, z obawy, iż mogą być wykorzystane przez wrogów...
Tomasz Kaczmarek, młody emeryt z CBA - dziś poseł PiS - jest zaprzeczeniem zdrowego, profesjonalnego agenta. On nawet, jak był tuż przed akcją strzelał śmiechem i prezentował swój goły, pokryty pierzynką z tkanki tłuszczowej /a gdzie wyćwiczone, sprawne ciało agenta?/ tors - nad walizką pełną państwowych pieniędzy - przed okiem aparatu fotograficznego.
Dziś poseł Kaczmarek jest oburzony, że któryś z kolegów puścił farbę na jego temat, jak i ujawnił wiele kompromitujących go fotek. Ba, twierdzi, że dziennikarze i agenci zawiązali przeciwko niemu związek przestępczy. Facet nie ma krzty przyzwoitości.
A swoją drogą, to ciekawa jestem, jak wyglądał nabór do CBA,, kiedy tego "agenta" przyjmowano? Jak i gdzie go szkolono? Bo jego infantylne zachowanie, jak i brak profesjonalizmu, świadczą o tym, że przed przyjęciem go do służby nie sprawdzono, ani jego sprawności umysłowej, ani też fizycznej. Ogólnie mówiąc, przydatności i predyspozycji do wykonywania zadań agenta CBA. Dano mu kasę, furę oraz komórę - i się pobawił. Tylko, czy musiał robić to za publiczne pieniądze?
Inne tematy w dziale Polityka