Francuska interwencja w Mali, może pociągnąć za sobą wepchnęcie i innych krajów UE w tamtejsze sprawy.
Dlaczego weszli Francuzi? Do 1960 r. Mali było ich kolonią i zapewne jakieś swoje dawne interesy czy sentymenty tam zostawili, a ponieważ ekstremiści islamscy opanowali już znaczą część tego kraju, usiłując oderwać ją od reszty... i zaprowadzić tam swój muzułmański i radykalny /w powiązania z Al-Kaidą/ porządek, Francuzi poczuli się zobligowani do interwencji. Choć trudno sobie wyobrazić, że mogli wpaść sami na ten pomysł, o czym może świadczyć rozpowszechniany pogląd, iż rebelia w Mali jest na tyle blisko granic UE, że trzeba było działać.
Francuzi wysłali - póki co - ok. 600 żołnierzy, ale chcą zwiększyć tę liczbę do 2, 5 tys. Sojusznicy też zaoferowali pewną pomoc, i tak: Belgia - wysłanie 2 samolotów transportowych i śmigłowca ratunkowego; Wlk. Brytania - 2 samoloty transportowe; Niemcy - pomoc medyczną, humanitarną, wsp. logistyczne; Dania - pomoc transportową; Kanada - wysłanie wojskowego samolotu transportowego. USA na razie nie przewidują interwencji wojskowej, ale mają wesprzeć Francuzów: logistycznie, zwiadowczo /już - prawdopodobnie - to czyniono/, a także przy transporcie lotniczym. No i pewną liczbę swoich żołnierzy zaoferowały takie kraje, jak: Niger, Burkina Faso, Togo, Senegal czy Benin.
A Polska? Wg ministra spraw zagranicznych - Radosława Sikorskiego - w Polsce rozważa się wysłanie do Mali pewnej liczby naszych woskowych, którzy braliby udział w misji szkoleniowej wojsk UE. A dlaczego? Bo w Mali złamano zawieszenie broni /już w kwietniu 2012 r./ i aby zapobiec eskalacji działalności ekstremistów muzułmańskich.
Niby racjonalne powody i szczytne cele, tylko, żeby nie skończyło się to tak, jak w krajach Maghrebu, gdzie szczególnych sukcesów interewencje zaprzyjaźnionych nie odniosły, za to kolejnym krajom sojuszniczym przysporzyły tam wrogów. Szczęśliwie - wtedy - Polska nie dała się specjalnie wciągnąć... i wykorzystać.
Inne tematy w dziale Polityka