Jakiś czas temu, sam premier Tusk rzucił publiczności "twardy" orzech do zgryzienia: minister Gowin zostanie... na urzędzie, czy też nie? Bywał przecież nielojalny wobec szefa rządu, a przy parlamentarnym głosowywaniu wniosków w sprawie związków partnerskich, wystąpił publicznie wbrew premierowi.
No i? No i nic, zostaje. Wg premiera nie był "grillowany". To musi, że został obrobiony, tak aby zadeklarował, iż nie będzie miał problemu z rozróżnieniem kwestii swoich poglądów, od lojalności wobec rządu, którego jest członkiem . Lojalność ma niby zwyciężać. Premier dodał też: "Przekonał mnie. Na starość serce mięknie". No, to zaczęłam się zastanawiać: Jaki to klucz do "zamka" z premierowym sercem, znalazł minister Gowin? Czy się stawiał, czy może ryczał?
Mamy niebanalnego ministra sprawiedliwości, który nie jest prawnikiem i bywa, iż odwołuje się do opatrzności..., miast skupiać się na prawie świeckim, którego powinien być twórcą. Taki minister jest pewnie zerwaniem z szablonem, lecz bywa, że zamiast konkretów mamy "poetyczne" metafory. Tylko, czy jest nam potrzebny taki eksperyment? Który - zresztą - ma być oceniany znów latem, gdy cały rząd będzie - prawdopodobnie - do przejrzenia.
Zatem: minister Gowin będzie dalej zawiewany, podwiewany, a kto wie, czy nie skończy się to - jednak - jego wywianiem z urzędu. Premier dał sobie na to trochę czasu i karuzela się kręci.
A swoją drogą, to dziwi ta premierowa wyrozumiałość wobec tego ministra, gdy nie miał jej np. w stosunku do kompetentnego ministra Ćwiąkalskiego.
Aby odtworzyć filmik należy kliknąć na środeczku w: Obejrzyj w YouTube.
Inne tematy w dziale Polityka