Film pt. "Krzysiu, gdzie jesteś?", to kolejny powrót do Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. A wyreżyserował go Marc Forster, do scenariusza Alexa Rossa Perry'ego, Allison Schroeder i Toma McCarthy'ego.
Wszystko zaczyna się, gdy Krzyś-dziecko żegna się Kubusiem Puchatkiem oraz resztą towarzystwa i udaje się do szkoły z internatem. Kończy się wczesne dzieciństwo, zaczynają się schody.
Lata mijają i dorosły Krzyś /gra go Ewan McGregor/ zaczyna pracę, poznaje Evelyn /Hayley Atwell/, swą późniejszą żonę i z tego związku rodzi się im córeczka, Madeline /Bronte Carmichael/. Krzysia pochłania coraz bardziej praca i dlatego mniej czasu ma dla rodziny, która z tego powodu nie jest szczęśliwa.
W pracy - w londyńskiej wytwórni walizek - mają nastąpić cięcia i tym ma się zająć właśnie Krzyś, co go frustruje. Ale... podczas jednej z ucieczek przed nachalnym sąsiadem trafia na ławkę w parku, a tam odnajduje się... z Kubusiem Puchatkiem, który go pociesza. Jednak Kubusia trzeba odwieźć skąd przybył, czyli do Stuwiekowego Lasu /dla mnie zawsze Stumilowego/, więc potrzebny jest powrót w dawne miejsce i do dawnych przyjaciół: Kłapouchego, Tygryska, Prosiaczka, Królika, Mamy Kangurzycy z maleństwem i Sowy Przemądrzałej. Zresztą i rodzina Krzysia odpoczywa też w tamtej okolicy...
Krzyś musi wracać, ale... może być w opałach, więc córeczka i pluszaki ruszają na Londyn...
Muzykę w tym filmie skomponowali: Geoff Zanelli, Jon Brion i Klauss Badelt - jest kojąca i lekko płynąca. A urocze zdjęcia, tak w przyrodzie, jak i w mieście są tu dziełem Mathiasa Koenigswiesera.
Film "Krzysiu, gdzie jesteś?" jest uniwersalny, bo porusza to, co ważne dla człowieka. Natomiast pluszaki są tu powrotem do dzieciństwa. A jak dla mnie, to wszystkie "bije" - mój ulubiony - Kłapouchy, z tym jego głęboko skrywanym... optymizmem. Natomiast Kubuś Puchatek, miś o bardzo małym rozumku, czasami pokazuje - właściwą - prostą prawdę.
Dużo miłych i wzruszających doznań...