Piotr Gliński był kiedyś "noszony" w tablecie swego prezesa, ale premierem nie został. Jednak ministrowania w resorcie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz wicepremierowania doczekał się.
Poczuł się też jako ten, który dzieli i rozdaje... w kulturze, w tym nasze pieniądze.
Natomiast bufonada już wcześniej nie była obca Glińskiemu, bo kiedyś obruszał się na pytania jednej z dziennikarek, twierdząc, że go napadała.
Teraz red. Mazurek - w RMF FM - naraził się wicepremierowi i ministrowi, gdy zapytał o dotacje na ECS. Gliński wyszedł, bo podobno jest w tak głębokiej żałobie po prezydencie Adamowiczu, iż o Gdańsk i ECS nie wolno go pytać.
Mnie jednak wydaje się, że Piotr Gliński - zwyczajnie - nie dostał dyspozycji... co ma powiedzieć na "podrzucony" temat i ze strachu uciekł. Chyba nie dorósł do stanowisk, które piastuje. Może, jako kulturalno-oświatowy mógłby bardziej się sprawdzić, np. u o. Rydzyka, którego naszymi pieniędzmi suto wspomaga i nie wsłuchuje się wtedy w głos suwerena, a przecież jego opcja polityczna to zapowiadała.
