malutkie, w trawie, chyba robaczek
malutkie, w trawie, chyba robaczek
Malgor Malgor
927
BLOG

salonowa dama syberyjska, czyli prezenciki od łaskawego pana

Malgor Malgor Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 220

pertraktacje trochę trwały, ale w końcu syberyjska się zgodziła, by co pewien czas oddać etiudę znajdzie stodołowej.

Wytłumaczyłam kocicy z rodowodem, że się nam to wizerunkowo opłaci: ot, taka nowa twarz władzy, która wrzuca na Salon od czasu do czasu coś o znajdzie, ale nie żeby było po równo czy do syta, bo "po równo" i "do syta" nie wypada, a przede wszystkim byłoby niewychowawcze, no i niebezpieczne by było. Bardzo niebezpieczne!

Zanadto obdarowana i niewłaściwie poinformowana o prezenciku (zadbamy o to, by było właściwie), rozbisurmaniłaby się plebejuszka, żądania by sama zaczęła formułować, a i do domowego budżetu chciałaby się wtrącać, że prezencik za skromny, że inflacja go zżarła, że łaknie czegoś innego, bo od dobrze poinformowanych usłyszała, że można i inaczej, nie prezencikami, jej los poprawić... Jednym słowem: miast dziękować za prezencik, który jej się należał, może chciałaby zmienić swe miejsce w szeregu, posiąść jakąś wiedzę o domiarze, a potem i władzę przejąć, a do tego dopuścić przecież nie możemy. Władza - to władza; pany - to pany; dobrodzieje ("od prezencików") są już tylko jedni, prawi moralnie, gospodarczo wytrawni, w Europie bywali.

Humorki aspirującej do klasy średniej znajdy stodołowej zatem sprytnie spacyfikujemy, gdy co pewien czas swoje pysio w okienku salonowym ujrzy, a skupiwszy jej uwagę i emocje na obrazku oraz bon mocie, będziemy spokojnie kolejne domiarowe ustawy obmyślać, wdrażać i kontrolować ich wdrażanie. Bo przecież, skoro prezenciki rozdajemy, to nam się godziwe wynagrodzenie za znojną pracę należy. Budżet trza zapełniać i uzupełniać. Edukację też jej zaproponujemy, ale - sami wicie - naszą edukację: naszym przodkom pół wieku temu dobrze zrobiła, więc i znajdzie wystarczy. A co, niech się po naszemu dokształci. Zdrówko zaś przaśna-ludowa ma jak ta lala, więc zakontraktowane wykonania wystarczą. Na wakacje też zabierzemy, będzie pod kontrolą.

Starannie przeliczoną i medialnie dopracowaną satysfakcję gratyfikacyjną obstalujemy zatem dla znajdy, by się chełpiła, że z zapaści kulturowej się ciut wydobywa, by miała swą dziejową satysfakcję. Ego plebejskie i przaśne niech sobie podkarmi nieco nadgryzionym jadłem z salonowego stołu, pamiętając, że są tacy, co nic nie dostali, ba - którym się zabierze to, co chapnęli, bo podzielić się dranie powinni. Dobrodziejami i mieczem karzącym w jej ślepiach będziemy, ona zaś naszym szkolonym wojownikiem na froncie ideologicznym się stanie. Gdy wykształciucha tłustego i ustawionego jakiegoś spotka, nawrzuca mu, sponiewiera, opluje!

Nam dóbr naszych nie ubędzie, a sprytnie przeliczoną dystrybucją prezencików, gierkowską edukacją i "majteczkami w kropeczki" zachowamy całkowitą kontrolę nad jej ciągle podrzędnym miejscem w domowym stadle. Na dziś, jutro, i jeszcze dalej, wszak dobrami od dobrego pana obdarowana, nosa za próg nie będzie miała powodu wyściubiać, więc i alternatywy dla nas nie dojrzy.

***

Tak to sobie wydeliberowałyśmy z salonową: kapniemy znajdzie notkę, nazwiemy ją prezencikiem, ogłosimy prezencik elementem wreszcie sprawiedliwej strategii społecznej, fotką wyretuszowaną i cymesem-ogryzkiem zatkamy stodołowego pysia, żal czy frustracje skierujemy gdzie i przeciwko komu trzeba. Niech znajda ma, ale przede wszystkim niech wie, kto ją kiedyś okradał, a kto teraz jej - właśnie jej! - dał, więc niech zapamięta, kto jest panem dobrym, nad jej mizerią się pochylającym z troską, empatią, szacunkiem. A jak już się dowie, kto jest panem dobrym i łaskawym, niech pazury zaostrzy, niech się swojemu dobremu panu odpłaci, niech prycha na tych, co to, wicie, sprzedali, ukradli, zdradzili, zabili, napaśli się na krzywdzie, nachapali... A jak już nastanie u nas czas wyborów, niech znajda pamięta, że wrogie i niemoralne siły tylko czyhają, by prezencik podarowany przez dobrego pana jej odebrać...

***

Tak miałaby się zacząć notka o znajdzie stodołowej, co to jedno oko błękitne, a drugie bursztynowe ma? A gdzie autentyk, o który w tych etiudach chodzi?

Celowo zafałszowany to prolog, w żadnym z fragmentów nie odpowiadający relacji, jaka zachodzi między kocicami oraz mną i nimi. Bo znajda stodołowa, chomik-odkurzacz za młodu, to kocię bez żadnych kompleksów (pochodzenie), choć o sporych, co naturalne, potrzebach.

Za młodu hydrze łba nie urwała, ale swoją wolę przeżycia wpakowała między syberyjską, Rudasa, Szarą i jej potomstwo, wcisnęła się sierota w lukę między nami i przejęła kawałeczek naszego świata dla siebie. My tylko zrobiliśmy dla niej miejsce.

A dziś?

***

Z prawie dziś, no dobrze, niech będzie fotka.

Nie mam wątpliwości: znajda stodołowa bez okazjonalnych prezencików od łaskawego pana ma się znakomicie.

A to malutkie, chyba niewidoczne przed znajdą, to w trawie, czego kocie łapy sięgają, to chyba robaczek, może motylek czy gąsienica? Czy przeżył spotkanie? Raczej nie.

Spotkanie z syberyjską na pewno by przeżył.

Bo mimo że michę syberyjska i znajda mają niby tą samą i mimo że smakołyki między nie dzielę, to temperamenty mają - jakżeby inaczej! - odmienne. I inne umiejętności czy chęci.

I tak ma być, dopóki kocicom i mnie się nie przydarzy jakiś kolejny traf, który przemieści i je, i mnie w stadle. Wspólnie przemieści. Właśnie - wspólnie!

Dystrybucją plastiku i łechtaniem wedle wewnętrznych sondaży mam to zmieniać? Inne zdjęcie musiałbym wkleić niż te dotychczas w notkach wklejane. Pewnie na tych innych zdjęciach skoczyłyby sobie do gardeł, syberyjska i znajda, bo przecież mnie by nie tknęły... Ale innych zdjęć, niż to powyżej, cudne, nie mam i mieć nie zamierzam.


Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości