Z ciekawości zajrzałam na portal wysokienapiecie.pl, ponieważ na Twitter zainteresowała mnie mapka, która pokazuje jak kształtują się ceny energii elektrycznej w Europie i co ma na nie wpływ.
Nie dość, że cena energii jest u nas najwyższa, to w dodatku nie integrujemy się z Europą, co bez wątpienia ma wpływ na cenę. Polityka energetyczna nie istnieje i jak w innych branżach odbijamy się od ściany do ściany.
"W Europie Środkowej największym outsiderem jest Polska, z najwyższą ceną prądu w regionie. Drugim niezintegrowanym krajem jest Wielka Brytania. Zarówno na giełdach w Londynie jak i Warszawie ceny prądu nie tylko są najmniej powiązane z resztą Europy, ale i najwyższe. W sobotni poranek cena prądu w Wielkiej Brytanii przekraczała 285 zł, a w Polsce 303 zł i była najwyższa w całej Unii Europejskiej."
W oczekiwaniu na noworoczne podwyżki cen energii nie mam złudzeń, że stanie się ona dobrem luksusowym, a wiele firm nie wytrzyma takiego obciążenia i pójdzie z torbami. Oj, coś mi się wydaje, że po nowym roku obudzimy się w niekomfortowej sytuacji. Mamy najniższe zarobki i najwyższe ceny. Czy tak być musi?