W mojej ostatniej notce było o smarkaczu-studencie, Kubie Grom, kłamcy, bufonie i manipulatorze. Ja się całe życie zastanawiałem, skąd się biorą takie typy, stanowiące idealny materiał na agentów służb specjalnych, ale na koniec, dzięki internetowi dostałem odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
Tych typów długo jeszcze nie zabraknie (dzięki czemu Polska jeszcze długo będzie komusza). Gdyż procesem ich kształcenia i wychowania zajmują się takie typy jak eine, snafu, deda, barbie i inni, skrzętnie kryjący swoje profesjonalne nawyki za pseudonimami.
Ostatnio na ich poziom zeszło coś pod pseudonimem segern, ale ja nie ździwiłbym się, gdyby ono miało inklinacje belferskie.
Osiągnięcie tego specyficznego poziomu zasygnalizowało ono skłonnością do słodyczy wyrażoną w jednoznacznie brzmiącym pytaniu:
Bazijew przywiezie mi lody truskawkowe ze Słońca?
---------------
Lody,panie Waldemarze,LODY - "słoneczne".
Oczywiście nie musiał szukać inspiracji w zwojkach swojej szarej masy, ponieważ lodową "temperaturę" podgrzewa niejaki snafu, który wiedzę ma "solidną", betonową powiedziałbym, bo książkową:
Mianowicie, w ksiązkach można przeczytać, że temperatura powierzchni Słońca wynosi ok. 5800 K. Co, jak przemożny "głos wewnętrzny" bersserwisserowi nie tyle nawet szepce, co wręcz wykrzykuje -- MUSI być fałszywe! Co więcej, ów głos krzyczy też: "Ty MUSISZ tę fałszywość sprostować!" Tutaj nasz bersserwisserm musi się jednak zdecydowac na jakąś inną wartość... Jakąkolwiek, byle by była inna! No to lu, może po prostu podzielx przez 100? No nie, 58 K to jednak w sposób zbyt oczywisty 5800/100... No to nie 100, a 50 weźmy! No i już mamy, 117 K to ma być temperatura powierzchni Słońca.
---------
Każdy człowiek, który będzie utrzymywał, że Słońce ma temperaturę 117 K, musi mieć te dwa rodzaje inteligencji, o których mowa, niedorozwinięte w do tego stopnia, iż można to uznać za kalectwo.
Wielu moich czytelników dziwi się napewno mojej postawie. Niby mam rozum, a rzeczywiście upieram się przy czymś takim, jak absurdalnie niska temperatura na powierzchni Słońca i żadnemu z nich chyba nie przychodzi do głowy, że musiało być coś, co mnie skłoniło przyznać (na tym etapie) rację analizom przeprowadzonym przez prof. Bazijewa.
Tak się składa, że znamy się osobiście. Podczas wizyty u mnie, profesor przywiózł rękopisy, w których rozwiązywał właśnie to zagadnienie. Niczego podobnego nigdy w życiu nie widziałem.
Wychodząc z kilku parametrów:
- czasu "życia" Słońca - 5*10^9;
- masy "fotonu" – równej masie elektrino;
- stałej słonecznej równej 1360 W/m^2
i "dzieląc" jądro Słońca na dwie warstwy, a całe Słońce na 71 warstw, on ręcznie przeliczył wszystkie te warstwy w ten sposób, że dla każdej warstwy podał 25 parametrów i osiągając pełną zgodność między nimi wyszedł na wartość stałej słonecznej 1360 W/m^2 .
To była tytaniczna robota. 25 wariantów (przybliżeń), po 25 parametrów dla 71 warstw. W sumie to daje 25x25x71 =44375 parametrów !!!
I co ciekawe, gdy Bazijew przyjmował temperaturę powierzchni Słońca równą 6000 K to z obliczeń wynikało jednoznacznie, że za czas swojego życia Słońce wypaliłoby już ponad 99% swojej masy, a to jest, jak sami przyznacie idiotyczny rezultat.
I tak, krok po kroku, poprawka po poprawce, przybliżenie po przybliżeniu doszedł do temperatury 117 K.
Dziwna ta temperatura, chociaż życie w pewien sposób potwierdziło te obliczenia. Było to w dniu, w którym kometa przeleciała blisko powierzchni Słońca i ... pozostała na nieboskłonie jako obiekt kosmiczny.
Dziwna dla kogoś, którego cała "inteligencja" sprowadza się do tępego czytania książek. Taki ktoś nawet nie zauważa, że książki, które stoją na jego półce i zaśmiecają jego głowę, już dawno wylądowały na śmietniku, lub zalegają w bibliotecznych piwnicach.
Ten, kto zapozna się z analizą prof. Bazijewa, i do kogo dotrze, że plazma startuje od jądra Słońca z temperaturą 20.000.000 K, podnosząc się od jądra Słońca do jego powierzchni z prędkością 10^12 m/s, a jej ciśnienie spada o 13 rzędów, zrozumie, że mechanizm ruchu masy i ciepła na powierzchni jest całkiem inny, od tego, co nam wszystkim za te lata wciskali.
Na powierzchni mamy 3 potoki:
- plazma w górę:
- promieniowanie w gorę;
- plazma w dół.
To wam nie stop żelaza w piecu martenowskim.
Gdy skończę cykl o prądzie elektrycznym to przejdę do cyklu o fizyce Słońca.
W nim krok po kroku przejdziemy drogę od 20.000.000 K do 117 K. Każdy będzie się mógł przekonać, że coś w tym jest i że napewno w tym nie ma fizykalnej religii.
P.S: Ta sygnalna notka ma wam pokazać, że nie zamierzam chować głowy w piasek i ... studzić ją tam lodami "słonecznymi".
Inne tematy w dziale Technologie