Niektóre z nich oscylują na granicy absurdu, ale im bardziej "profesjonałów" bierze na śmiech, tym większe prawdopobieństwo tego, że życie samo stworzy warunki dla sformułowania konkretnych, maksymalnie nabliżonych do prawdy odpowiedzi.
Czy Pani jest gejem? – ciśnie się na usta uczciwych przed samymi sobą posłów.
Czy ten, kto zwraca uwagę na gender, to teoretyk, czy paralityk? – pytają siebie zmanipulowani czytelnicy Salonu24.
Czy może się Pan pochwalić chociaż jedną publikacją naukową? – z takim pytaniem zwrócił się do mnie "zatroskany" moim statutem w publicznej przestrzeni czytelnik.
Już te trzy przykłady pokazują, że rozrzut szybko staje się kosmicznym, i przestają dziwić marzenia o tym, żeby udało się zatrzymać czas.
Z tym czasem, to jakby trochę na wyrost, po Lem-owsku, ale mnie się ta ekwilibrastyka przypadkowo udała.
Wiedziałem, że ukaże się drukiem artykuł, którego jestem współautorem, ale do wczorajszego dnia nie miałem na to materialnych dowodów.
Wczoraj jednak wezwali mnie na pocztę i wręczyli posyłkę jaka przyszła z Moskwy. Gdy zajrzałem do środka i zobaczyłem to, co i czytelnicy mojego bloga mogą zobaczyć na zdjęciach, to ... zrobiło mi się na sercu tak, jak w tym dniu, gdy radiowy spiker ogłaszał rezultaty kolejnego turu Ligi Angielskiej, a ja byłem zmuszony konstatować, że trafiłem 13-stkę!
Dałem Bogu szansę. Posłałem wypełniony kupon!
Dałem Bogu szansę. Inicjowałem napisanie konkretnego artykułu i brałem aktywny udział w jego napisaniu.
Wczoraj słudzy Boży doręczyli mi posyłkę z czasopismem w którym opublikowano nasz artykuł, a dzisiaj Bóg dał mi kolejnę szansę.
Ale o tym w następnej notce!
Inne tematy w dziale Technologie