Pan Mariusz Gyan, aktywny czytelnik mojego bloga, zamieścił kolejny interesujący komentarz, dotyczący nowych hipotez mających bezpośredni związek z budową Wszechświata, a w szczególności, z powstaniem materii:
polecam film z doświadczeniami LaPointa
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=9EPlyiW-xGI
Generalnie gosc wszystko tłumaczy przez oddziaływania magnetyczne kulistych magnesów.
...........
Stworzył w ten sposób coś, co w praktyce jest sztucznym Słońcem. Ma byc źródłem energii.
Plazma (czy jak woli Pan Waldemar zjonizowane gazy) wewnątrz reaktora wiruje z dużą prędkością mimo, że są to stałe magnesy.
Z wielkim trudem, ale udało mi się wczoraj obejrzeć pierwszy odcinek tego cyklu (moj internet pracuje tak powoli, że gdy wogóle pracuje, to dla obejrzenia 1 minuty filmu potrzebuję ok. 6-8 minut czasu), i to daje mi możliwość skorygować komentarz mojego czytelnika.
W hipotezie tej nie mówi się ani słowem o magnesach kulistych. W eksperymentach używa się półkuliste czasze ze specyficznym kształtem linii obszaru magnetycznego.
Co ciekawe, magnesy stałe nie wytwarzają zjonizowanego gazu. Do wywołania jonizacji potrzebna jest duża różnica potencjałów.
Wirowanie tego zjonizowanego gazu wywołane jest oddziaływaniem pola elektrycznego z liniami obszaru magnetycznego.
Czy to jest sztuczne Słońce? Ależ nie. Słońce wyzwala energię wiązań pomiędzy cząstkami elementarnymi tworzącymi praatom (neutron/proton), porowadząc do pełnej destrukcji ciała neutronowego z utworzeniem plazmy (mieszanina elektronów i elektrin) i dla tego procesu nie potrzebuje energii zewnątrz.
To co robi LaPoint, jest wyzwalaniem energii wiązania elektronów, prowadzących do jonizacji gazów i wyzwalania pewnej, niedużej ilości elektrin wywołującej świecenie zjonizowanego gazu.
On robił setki eksperymentów w różnych wariantach każdy (a to daje tysiące eksperymentów) i jeżeli uzyskałby obiecujące rezultaty energetyczne, to już byłoby o nim nie mniej głośno niż o Rossim, a ja przyznam się, że pierwszy raz o nim usłyszałem.
Gdy obejrzałem ten filmy, to od razu na myśl przyszła mi hipoteza Wielkiego Wybuchu. Ni z tego, ni z owego proponuje się nam obiekt wielkości punktu (a punkt według tych, którzy nam zaproponowali ten obiekt, to figura tak mała, że bezwymiarowa) a następnie wybuch tego punktu miałby wyzwolić całą materię widzialną i niewidzialną, z którą mamy dzisiaj do czynienia.
I nikomu z tych szarlatanów od Wielkiego Wybuchu nie przeszkadza ta okoliczność, że nie ma takiej energii we Wszechświecie (obliczalnej i szacowanej), która byłaby zdolna ścisnąć tą materię do tego hipotetycznego punktu.
W przypadku hipotezy LaPointa mamy do czynienia z podobną sytuacją. Wszystko da się wytłumaczyć odpowiednimi kształtami linii obszaru magnetycznego, ale nikt z propagatorów tej hipotezy nie zadaje sobie jednego, bardzo prostego pytania:
Czy widział ktoś linie obszaru magnetycznego, bez magnesu?
A jeżeli tak, to czym jest materiał, z którego w Przyrodzie powstają niby te magnesy i co formuje ich kształt?
Inne tematy w dziale Technologie