Inaczej nigdy nie dowiemy się, co tam się naprawdę stało.
W zamaskowaniu prawdy co do tej katastrofy jest zainteresowane wiele kanali. Jeżeli jeszcze do tego grona dołączą manipulanci, a Bieszczadnik niewątpliwie taką osobą jest, to prawda nam nigdy nie świeci.
Skąd wiem, że Bieszczadnik to zimnokrwisty manipulant i do tego kłamiący bez mrugnięcia okiem?
Z jego bajki, jaką nam zaserwował w swoim komentarzu:
Otóż napiecie pomiedzy punktami (lub zaciskami, jesli kto woli) A i B z definicji jest różnicą potencjału elektrycznego w punkcie A i potencjału w punkcie B. Czymkolwiek jest ten tajemniczy potencjał (czytaj: względem jakiego punktu odniesienia ten potencjał jest liczony).
A zatem, zgodnie z tą definicją, jesli potencjał w punkci A wynosi 1006 V, a w punkcie B 1001 V, to napiecie miedzy punktami A i B jwunosi 1006 V - 1001 V czyli plus 5 V.
I jednocześnie napięcie miedzy punktami B i A wynosi 1001 V - 1006 V, czyli minus 5 V.
I dlatego radyjko na baterię połaczone swoim plusem zasilania do punktu A, a minusem do punktu B, otrzyma dodatnie napiecie zasilania PLUS 5 V I zacznie grać.
Moi czytelnicy są już przyzwyczajeni do tego, że niczego nie przyjmuję na słowo (chyba, że godzę się na myślowy eksperyment dla zaoszczędzenia czasu), więc i tą butną manipulację wziąłem pod lupę (tak jakoś przyzsło mi do głowy, że Bieszczadnik po jej napisaniu musiał mieć taką minę, jaką miał Duce spoglądający na tłum makaroniarzy z balkonu swojej rezydencji - patrz ilustracja)
A co ten Bieszczadnik nam wsuwa takiego troszeczkę nieświeżutkiego? Analizujcie razem ze mną.
1. Zasolił nam na początek definicję napięcia. Oczywiście, żeby poniżyć autora bloga, czyli mnie, akcentuje na tym, że jest to różnica potencjałów międdzy dwoma punktami.
2. Zanim ktokolwiek znalazł czas, żeby pomyśleć o jakiej różnicy on mówi, wali w nas najdzikszymi z najdzikszych potencjałami: punkt A - 1006V i punkt B – 1001V. Przeciętny czytelnik mojego bloga nie zna potencjału w swoich gniazdkach, nie mówiąc o mnie, który jest przyzwyczajony do 230V. Gdy więc zobaczyłem liczby przewyższające 1000, to aż mi pociemniało w oczach ze strachu.
3. Dalej Bieszczadnik wyciąga "czarowne" liczydła (przez analogię do Anodiny, która znalazła na niezbadanych przestrzeniach Federacji Rosyjskiej pancerną brzozę smoleńską – prawdopodobnie pospolitą) i z liczb wielkich robi liczbę malutką, taką, której i moja wnuczka przyglądała się z zainteresowaniem, gdyż 25 dni jest już uczennicą pierwszej klasy:
1006V – 1001V = 5V
A jak liczydła trafią w ręce mańkuta, to może na nich pokazać się inna rzeczywistość:
1001V – 1006V = - 5V
4. "I dlatego radyjko na baterię" – Uff! Para poszła w gwizdek. To nie byle jakie 5V i -5V. To volty prądu stałego, gdyż do pracy z takim prądem są przystosowane "radyjka na baterię".
5. A teraz ta informacja, która sprawiła, że nazwałem Bieszczadnika manipulantem i kłamcą:
I dlatego radyjko na baterię połaczone swoim plusem zasilania do punktu A, a minusem do punktu B, otrzyma dodatnie napiecie zasilania PLUS 5 V I zacznie grać.
Jeżeli przewód A i przewód B mają różne potencjały, to znaczy, że są podłączone do dwóch różnych źródeł prądu stałego (inaczej mówiąc do dwóch różnych bateryjek).
Łączymy plus radyjka z + bateryjki1 (punktA), a minus do + bateryjki2 (punkt B).
Duce Bieszczadnik! Słyszysz to radyjko? Nazwiemy je "Radyjko Smoleńsk domaga się prawdy", gdyż Bieszczadnik jest przeciwko niej.
Kłamie, że słyszy to radyjko!
Inne tematy w dziale Technologie