Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski
22
BLOG

Sejm w Kongresie?? Senat już tam jest

Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski Polityka Obserwuj notkę 2

Jeszcze nie ochłonęliśmy do końca po tegorocznych wyborach, ale już dziś można zastanowić się, czy w następnych, nie tylko główną (jak teraz), ale i JEDYNĄ rolę będą odgrywać dwie partie. W USA poważną rolę odgrywają dwa ugrupowania. Trzecia, Partia Libertariańska, mogła liczyć na poparcie rzędu 0,6% w ostatnich wyborach. Tam jednak jest to spowodowane w dużej mierze wejściem biznesu w finansowanie ugrupowań. Dochodzi do tak kuriozalnych przypadków, że to samo przedsiębiorstwo wydaje grube dolary na kampanie zarówno republikanów, jak i demokratów, tylko po to, żeby zapewnić sobie poparcie,obojętnie bez względu na wynik wyborczy.W zbieraniu środków pomaga także przynależność społeczeństwa do jednej z grup, dzięki czemu kandydaci mogą sobie pozwolić na opłaty za wejście na wiec polityczny nawet w wielkośći kilkuset dolarów. Jak może być to opłacalne pokazał Bill Clinton, który w 1995 roku, na takich wiecach zebrał 19 mln dolarów w ciągu 9 miesięcy.

Czy tak może być w Polsce. Na pewno wymienione formy finansowania nie będą szybko miały racji bytu. Partia polityczna może być finansowana z trzech źródeł: subwencje z budżetu pańśtwa (minimum 3% w wyborach), dotacji od osób fizycznych oraz obracania majątkiem własnym, pod warunkiem, że nie jest to działalność gospodarcza. Jak widać dotacje od osób prawnych nie mają w Polsce racji bytu. Trudno też oczekiwać od obywateli, że będą płacić spore pieniądze za możliwość spotykania się z politykami. Potrafię sobie jeszcze wyobrazić, że znajdzie się grupa ludzi, która zapłaci nawet 5 zł za spotkanie, jednak chyba jest to średnio opłacalne, bo wtedy rezygnuje się z tej części ludności, którą możnaby przekonać do głosowania na dane ugrupowanie, a na pewno nie zapłaci, jeśli się polityką nie interesuje bądź rozważa głosowanie na kogoś innego.

 Duopol polityczny w Polsce jest jednak możliwy. W poprzednich wyborach PO i PiS zyskały poparcie 51,13% społeczeństwa, które wzięło udział w wyborach, co przełożyło się na 288 miejsc w Sejmie. W 2007 oba ugrupowania zyskały wspólnie aż 73,62%, co dało 375 mandatów. O Senacie nawet nie ma co wspominać, bo ta izba jest zdominowana od roku 2005. Obecnie jest jeden rodzynek, który z resztą mianuje się jako niezależny.

Czy ta tendencja może trwać dalej? Wiele osób powie, że nie, że te wybory były wyjątkowe. Aczkolwiek już dziś nie ma w parlamencie dawnych koalicjantów, Samoobrony i LPR. Ich przywódcy są w innych nastrojach, jednak daleko im do powrotu. Lepper będzie się musiał tłumaczyć z seks-afery, natomiast Giertych marzy o bronieniu przed sądem polskich żołnierzy oskarżonych o złamanie Konwencji Genewskiej. Inny lider LPR, Wierzejski szykuje się do objęcia szefostwa nad jednym z portali. Jak inne partie są daleko od przekroczenia magicznych 5% pokazały poprzednie wybory. Liga wraz z UPR-em i Jurkiem przebojem miały zdobyć wynik zbliżony do dwucyfrowego. Okazało się, że jest klapa.

LiDowi już chyba nikt nie pomoże. Nie pomogła próba zdobycia części centrowej, ani nie pomógł Aleksander Kwaśniewski. Nie pomogła także najbardziej zakłamana próba zjednania ku sobie wszelakich mniejszości, czy to seksualnych, czy religijnych. Jeśli LiD tak bardzo chciałby bronić ich interesów, zrobiłby to jako ówczesne SLD w kadencji 2001-2005. Nie prognozuję zwiększania poparcia dla tej formacji. Ciężko będzie zerwać łatkę najbardziej korupcjogennej partii, której zależy tylko na własnych korzyściach. I nie pomogą tutaj pacynki w osobach Olejniczaka czy Napieralskiego. A i poseł, który jako tako wypadał w mediach i mógł wzbudzać sympatię niektórych, został zesłany do drugiego szeregu. Mowa o Kaliszu. Zapewne tak szybko poparcie dla pseudolewicy nie spadnie, ale kto wie co będzie już po obecnej kadencji ze zmarginalizowanym LiDem

PSL jest partią, która ma największą szansę się uchować. "Z każdym damy radę współpracować, byle nasze rodziny żyły w dostatku." Najmocniejszą stroną tego ugrupowania jest jednak liczba członków, która liczy 100 tysięcy. Jak widać wystarczy zmoblizować część znajomych  w sądny dzień i na dotację wystarczy. Do tego głosy prawdziwego elektoratu i jest 5%.  Pod uwagę należy wziąc istotny fakt, że Samoobrona praktycznie znika ze sceny politycznej. Spora część ludności wiejskiej zagłosuje zapewne na partię Pawlaka.

No tak, miało być o dwóch głównych partiach, a lwią część zajął inny temat. W przyszłej kadencji jest w moim odczuciu jedynie szansa na trio. Wszystko zależy jak rozegra to PO i PiS.Trzeba wziąć pod uwagę, że te partie nie będą współpracować, a rywalizować. Może być tak, że gdzie dwóch się bije, tam korzysta PSL, a kto wie, może nawet LiD. Drugi wariant to powtórka z V kadencji, czyli znów plebiscyt. Jeżeli Platformie uda się umiejętnie rządzić może zyskać realne poparcie nawet powyżej 50%. Wtedy rywalizować z nimi będzie mogła jedynie największa i najbardziej dosadna opozycja, którą należy upatrywać w PiS-ie. Partia Kaczyńskiego jeśli chce zjednać większy elektorat nie może upatrywać swojej siły w takich osobach jak Karski, Kurski czy Gosiewski. Jak się zachowa LiD? Nie będzie wspólnie mówił głosem Kaczyńskich, bo nie chce tego lewicowy elektorat. To może spowodować nijakość tej formacji i pożegnanie z parlamentem, pożegnanie, w którym będzie płakać tylko jedna strona i nie będzie nią polskie społeczeńśtwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka