Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski
45
BLOG

Bezbłędny Leo, błędne decyzje

Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski Polityka Obserwuj notkę 4

Zakończył się już turniej Euro 2008 dla polskiej reprezentacji i to pewnie też ostatnia notka na ten temat. Można było się jeszcze wczoraj łudzić, że dalej walczymy, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Co tu dużo mówić, byliśmy najgorszym zespołem na mistrzostwach i teoretycznie słabsi, jak Austria, Szwajcaria i ci na podobnym poziomie: (w rankingu FIFA) Szwecja, Rosja grali po to by coś osiągnąć.

Leo Beenhakker mówił, że mamy świetnych piłkarzy, świetną młodzież, natomiast po meczu z Austrią cudem był sam awans. Wracając do początku eliminacji można tak na to patrzeć. Bardzo trudno grupa, w dodatku trzy wyjazdy "na koniec świata". Do tego doszedł jeden punkt po dwóch spotkaniach. Trzeba oddać trenerowi, że potrafił poukładać drużynę, a z ekipą pokroju Portugalii długo wcześniej nie wygraliśmy. Biorąc do tego poziom polskiej ligi, korupcję i leśne dziadki nie do ruszenia z PZPN-u trzeba rozpatrywać awans do Euro w formie największego cudu od czasów zmartwychwstania Łazarza.

Dzisiaj wiemy, że na 99% Leo poprowadzi Polskę w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Tak zapowiedział Michał Listkiewicz, który swoją zasłużoną niepopularność próbuje nadrobić decyzjami oczekiwanymi przez większość kibiców. Jednak czy warto dalej zatrudniać człowieka za 750 tys. euro samego kontraktu, który odpowiada za polski blamaż i do tego uważa, że wszystko zrobił dobrze?

Leo nie widzi swoich błędów, to dziwne, bo widać je specjalnie nie analizując tematu. Przed meczami przygotowawczymi do turnieju trener zbyt długo dawał szansę piłkarzom kompletnie bezproduktywnym, np. Matusiakowi.

Kiedy w lidze brylował Zieńczuk, Brożek czy Sikora, nasz trener usilnie dawał szansę m. in. Zahorskiemu i jakimś bliżej nieokreślonym piłkarzom z Widzewa (nazwisk nie pamiętam). Do tego doszło skreślenie Jelenia praktycznie bez żadnego powodu, choć piłkarz idealnie pasuje do naszej reprezentacji biorąc pod uwagę, że często gramy z kontry nie mając żadnego rozgrywającego.

Tuż przed turniejem odbyły się dwa mecze kontrolne, z Albanią i Macedonią. Odbyły się one chyba tylko dlatego, bo trener wierzył, że jego pupil Matusiak jeszcze coś pokaże. Spotkania odbywały się dzień po dniu tylko po to, żeby można było skreślić trzy nazwiska, w tym kontuzjowanego Bronowickiego.

Wcześniej Leo zrezygnował z Piszczka, co nie przeszkodziło mu później wystawić powołanego za pięć dwunasta roztrenowanego zawodnika, przeciwko Niemcom. Piszczek grał kilkanaście minut, a na drugi dzień był już kontuzjowany. Czy nie lepiej było wziąć go od początku, zwłaszcza że zrezygnowano z Błaszczykowskiego w trakcie ostatnich przygotowań, a sam zawodnik sam przyznał, że nie odnowiła mu się kontuzja. Ponadto zawodnicy, którzy byli na zgrupowaniu od początku mogli się czuć pokrzywdzeni, zwłaszcza że większość przez cały turniej nie pojawiła się na boisku.

Co do samych mistrzostw, także można mieć zastrzeżenia do sztabu szkoleniowego, kontuzjowany Piszczek, Żurawski, Kuszczak, Lewandowski to chyba nie przypadek? A do tego dochodzi powrót do sztabu Dariusza Dziekanowskiego, który wcześniej trafił do psychiatryka z powodu alkoholu, hazardu, narkotyków, kobiet (niepotrzebne skreślić). Uważam, że po tego typu akcji, Dziekanowski powinien odpocząć od kadry, być może miał i ma na nią nadal zły wpływ.

Polska okazała się gorsza od Niemiec i rezerw Chorwacji. Jedyna bramka padła ze spalonego, a strzelił ją piłkarz, który nawet nie grał w eliminacjach, a Polakiem jest tylko z dokumentu. Nasi najlepsi piłkarze z pola byli kompletnie bez formy, jedynym plusem był Mariusz Lewandowski, który z Niemcami zagrał świetnie, jednak dzień później doznał kontuzji i być może dlatego w kolejnych meczach dostosował się do reszty.

 Do plusów wyjazdu należy uznać udane wakacje Macieja Żurawskiego. Cały czas chwalił autostrady, po których można poszaleć. Swoją drogą nie wiem jak tak obojętnego piłkarza można bylo uczynić kapitanem. Nigdy nie widziałem, żeby Żuraw krzyknął na kolegów podczas jakiegokolwiek meczu. Innym plusem jest promocja Artura Boruca. Chłopak musi dziękować Bogu, że ma przed sobą tak słabą defensywę z Jackiem Bąkiem na czele. Dzięki temu,  być może już niedługo podpisze kontrakt z światowej klasy zespołem. Zyskał też na pewno Roger, który po golu na pewno wzbudził sympatię wśród wielu niechętnych wcześniej kibiców.

Jakieś argumenty za zostawieniem Beenhakkera? Chyba tylko taki, że może warto postawić na kogoś dłużej, niż dwa lata. Wcześniejsze zmiany nic nie dały i być może nie tutaj leży problem. Biorąc pod uwagę poziom infrastruktury sportowej w Polsce i poziom zawodowego futbolu, naprawdę trzeba rozpatrywać ten awans w kategorii cudu. Jednak jeśli tu leży problem, może warto zatrudnić trenera za mniejsze pieniądze, a gażę Leo przeznaczyć na rozwój sportu w naszym kraju.

Można uznać to za lekki populizm, jednak patrząc na 750 tys. euro (bez sponsorów) rocznie Beenhakkera i około 500 tys. zł rocznie Janasa wniosek sam się nasuwa, bo efekt był ten sam.

Ciekawostka: Skład Janasa z meczu Polska-Ekwador: Boruc, Bąk, Żewłakow, Baszczyński, Jop, Krzynówek, Smolarek, Radomski, Sobolewski, Szymkowiak, Żurawski.

Leo szukał nowych piłkarzy i szukał... i nikogo nie znalazł, bo nazwiska są prawie identyczne jak teraz. Czy powinien odejść - nie wiem, jak zostanie tragedii nie będzie, jednak działacze powinni solidnie zastanowić się nad kosztami inwestycji Leo Beenhakker, który nie widzi żadnych pomyłek. Mimo wskazania wielu blędów trudno mi napisać, że musi przyjść nowy trener, z resztą nie ma sensu gdybać; Leo zostaje, a pierwsze skutki tej decyzji będzie można zaobserwować już jesienią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka