Właśnie czytam, że Giertych Roman, postać od pierwszej chwili, nazwijmy to, nieco dziwaczna (no bo co to za Koń, który od urodzenia mieszkał w Kórniku, nawet jak ten Kórnik pisze się jak się pisze?), zgłosił akces do kandydowania do Senatu.
Nie wiem czy mu się to uda, ale mam nadzieję, że jego podchody zakończą się ostatecznie sukcesem. Ja mu, w każdym razie, szczerze życzę. I będę kibicować. Byłby to wtedy bowiem dopiero drugi przypadek w historii, kiedy senatorem został Koń. Przed Romanem dokonał tego tylko i wyłącznie ulubiony rumak Kaliguli – Incitatus. Był podobno nieco mniejszy od Romana, ale, jak potwierdzają przekazy, równie piękny.
Nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki. Każdy powinien. W końcu przed nami coś takiego miało miejsce tylko w jednym kraju na świecie. I to kiedy? Najstarsi republikanie i monarchiści nie pamiętają. O wszelkiej maści lewicowcach nawet nie wspominając.
