Naprawdę rzadko to robię. Staram się w lecie nie wygłupiać i nie zawracać ludziom głowy pisząc o dyscyplinach stricte zimowych. Do takich z pewnością zaliczam skoki narciarskie. Ja, bo już taka Międzynarodowa Federacja Narciarska to niekoniecznie. Tak przynajmniej mozna wnosić z licznych międzynarodowych imprez najwyższego szczebla, którymi rzeczona organizacja uszczęśliwia cały świata między lipcem i początkiem października.
Nie o tym jednak tą razą chcę pisać i piętnować w tym momencie FIS za wypaczające ideę tego sportu, niezgodne z tradycją skoków i normalnym porządkiem rzeczy działania, których jedynym celem jest wydłużenie okresu zbijania kasy przez narciarską centralę. Dzisiaj o zupełnie czym innym, co przyszło mi do głowy po oglądnięciu (przez przypadek, bo normalnie skoków w lecie w telewizji staram się nie oglądać) wczorajszego konkursu drużynowego rozegranego w ramach letniego odpowiednika Pucharu Swiata w Wiśle. Rzecz jest moim zdaniem na tyle istotna, że pal licho moje zasady. I robię jak w tytule. Otóż.
Wczoraj wieczorem Polacy wygrali zdecydowanie z wszystkimi rywalami. Zrobili to w stylu, w jakim przez lata, kiedy jeszcze startował Morgenstern, a Schlierenzauer niepodzielnie rządził i dzielił w zawodach indywidualnych, wygrywali je Austriacy. Zeby nie być gołosłownym. Nasza przewaga nad drugim zespołem w konkursie (Niemcy) wyniosła ponad 40 punktów. To jest przepaść. I teraz.
Gdyby to był konkurs indywidualny to, okazuje się, wszyscy nasi czterej skoczkowie załapaliby się do pierwszej szóstki. Ale tabeli wyników nie otwieralją Stoch czy Żyła. Oni są, odpowiednio, na piątym i szóstym miejscu. I, z tego co doszło do mnie pocztą pantoflową, powinni być obaj bardzo zadowoleni, bo we wszystkich treningach szło im znacznie gorzej niż w zawodach. Zawody, proszę Szanownych Państwa, wygrał, tak, to nie jest żart, Dawid Kubacki! Drugie miejsce w konkursie zajął, i to też nie jest żart, Maciej Kot! Tych z Was, których skoki nie interesują bardziej niż wędkarstwo, informuję że obaj ci skoczkowie zostali w maju odsunięci od kadry A. To oznacza nic innego jak koniec współprawcy z głównym trenerem polskiej reporezentacji Kruczkiem Łukaszem i przejście pod skrzydła innych szkoleniowców.
Wystarczyły niecałe trzy miesiące separacji i Dawid Kubacki z totalnego nielota (osobiście, po kolejnych nieudanych konkursach, nazywałem go workiem ziemniaków, a jak chciałem być bardziej subtelny to używałem pojęcia "kiwi") wyrósł na aktualnego lidera list Pucharu Kontynentalnego, a dziś pewnie zostanie liderem LGP, a Maciek Kot, którego Kruczek doprowadził w zeszłym sezonie do totalnego regresu formy i do rozpaczy, stał się na powrót skoczkiem światowej czołówki.
Ja mam pomysł. I, jakby czytał to jakiś działacz Polskiego Związku Narciarskiego, proszę traktować to jako oficjalny wniosek racjonalizatorski. Patentował go nie będę, bo potem ktoś zazdrosny tylko dlatego, żebym nie miał z tego korzyści, może go nie wprowadzić w życie. Więc ja się nawet zgadzam, żeby to ktoś inny swoją osobą firmował. Tylko to, szanowni panowie z PZN, wprowadźcie!
Wnoszę o odsunięcie od skokowej kadry Kamila Stocha, Piotra Żyły, Klemensa Murańki, Jana Ziobry i Aleksandra Zniszczoła. Wszyscy oni są, moim zdaniem, przynajmniej równie utalentowani jak Kubacki, a spora ich część przynajmniej równie jak Kot. Patrząc na progresję tych dwóch ostatnich można się spodziewać, że do zimy powinniśmy dysponować kadrą, której cżłonkowie w każdych zawodach zimowego Pucharu Świata będą zajmowali siedem najlepszych miejsc. Gra jest chyba warta świeczki, panie Tajner?
Oczywiście znacznie tańszym rozwiązaniem byłoby zwolnienie z funkcji obecnego szkoleniowca naszej reprezentacji ale, jak zdołaliśmy się przekonać w kilku sytuacjach przy okazji wydawałoby się ewidentnych wielbłądów trenera, jest zwyczajnie niemożliwe. Wobec tego jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
No i w końcu wszyscy będą zadowoleni. Nie tylko pan Tajner, nie tylko pan Kruczek, ale również kibice. Pan Tajner, bo będzie mógł dalej sadzić przed kamerą te swoje androny, że Kruczek to najlepsza rzecz jaka mogła nas spotkać. Pan Kruczek, bo dalej będzie mógł zbierać nagrody. Już nie za prowadzenie kadry z najlepszym skoczkiem na swiecie, ale z siedmioma. Siedmioma wspaniałymi. My kibice, bo w końcu nasi będą skakać tak, jak ich stać i jak byśmy tego chcieli.
PS
Trochę to w konwencji kanikułowego żartu jest, ale ja bym jednak ten pomysł, bedąc na miejscu PZN-u, poważnie przemyslał. Szczególnie jak dziś wieczór znów wygra Kubacki przed Kotem. Albo odwrotnie. Wszystko jedno.
Inne tematy w dziale Sport