Pytanie o to, kto ma stac w piątek w polskiej bramce, znaczy.
PZPN-owskie lizodupy, których postPRL-owska nowomowa określa pojęciem dziennikarzy sportowych, rozpoczęły juz swoją narracje w sprawie obsady bramki w meczu z Niemcami.
Nieistotne jest, że od roku Łukasz Fabianski jest, obok Belga Coutois, najlepszym golkiperem na Wyspach. Nieistotne, że w spotkaniach z Irlandią i Gruzją spisał się bez zarzutu.
Ważne, że nasz Wojtek Szczęsny nie siedzi już na ławce rezerwowych. To jest wystarczający powód, żeby nasz Wojtek Szczęsny zajął, należne mu przeciez z gruntu i z urzędu, miejsce w pierwszej jedenastce.
Osobiście nie mam nic do Wojtka Szczęsnego. Więcej. Jego sposób bycia pasuje mi bardziej od tego, który prezentuje wycofany do bólu (nie mylić z Bulem) Fabianski. Nie przeszkadza mi jego przerosnięte ego, a nawet wrodzone chamstwo. One akurat bramkarzowi często pomagają. Pamiętam też doskonale dwa rewelacyjne występy aktualnego gracza Romy przeciwko obecnym mistrzom swiata. Tak w Gdańsku, jak i w Warszawie.
I co? I JAJCO! Między słupkami w piątek musi stanąc bramkarz Swansea! Należy mu się jak psu buda! Od grubo ponad roku nie popełnił żadnego błędu, o wielbłądach nie pisząc. Jest pewny jak Zawisza. A że wszystkich dookoła nie podnieca swoim dowcipem i tupetem oraz spektakularnymi interwencjami? Jego strata. Za to jest wyjatkowo skuteczny.
Jak zawali mecz z Niemcami i wypadnie w nim, nie daj Panie, jak przez okno, to wtedy sportowi pismacy i wazeliniarze, możecie za Szczęsnym gardłować. A na razie wara wam od obsadzania pozycji bramkarza. Fabian rulez!
Inne tematy w dziale Sport