Nasza reprezentacja znów była wczoraj dobra w połowie. Czyli, nazywając rzecz bardziej po imieniu, nieprzekonywująca. Jeśli rzecz ujmiemy łagodnie. No bo czy samochód, który ma dwa sprawne koła na cztery jest dobry? Laskowik co prawda twierdził że tak, ale po pierwsze primo to było dawno, po drugie primo on mówił o trzech, a nie dwóch kołach, a po trzecie, też primo, Laskowik był niby chłop jak grób poważny, ale też se lubił czasem zażartować. Więc ja bym mu do końca nie wierzył.
Nasza drużyna to w dalszym ciągu, i to było widać nie tylko w meczu z Niemcami, ale także wczoraj, konglomerat jakości i bylejakości. Uzupełnionej dodatkowo o tandetę. Rozwinę temat, żeby było wiadomo, o co się autorowi z tą bylejakością i tandetą dokładnie rozchodzi. Byle jaka to jest w tej chwili dyspozycja Jakuba Błaszczykowskiego. W takim stanie nie nadaje się do gry w pierwszej reprezentacji. Jego wczorajszą obecność na boisku rozumiem jako gest dobrej woli i pojednania ze strony Nawałki w ramach przeprosin za to wszystko co Kubę z jego rąk spotkało. I wtedy jest ok. Błaszczykowski parę argumentów na swoją obronę niewątpliwie ma. Nie będę tego roztrząsał, bo rzeczy są oczywiste i ogólnie znane. Ważne, żeby taka jakość jak wczoraj zaprezentował w reprezentacji po raz ostatni.
Z podobnych powodów mogę usprawiedliwić byle jaką grę Szukały, choć na pewno to usprawiedliwienie jest znacznie mniej zasadne niż w przypadku gracza Fiorentiny. Również w tym wypadku usprawiedliwiam Nawałkę, bo kontuzja Pazdana wyskoczyła w sumie niczym guma z majtek
Byle jakie występy Glika uzasadnić trudniej. Szczególnie w kontekście zachwytów polskiej prasy z jej hasłem przewodnim, że oto drugi Żmuda nam na polskim obronnym ugorze wyrósł. Jak napisałem w jednym z komentarzy pod swoim poprzednim postem: Kamil dobrze wie czemu nie chciał zmienić klubu. Ale to oczywiście nie usprawiedliwia jego byle jakiej gry w piątek i wczoraj.
Fabian nie grał na pewno byle jak, ale przy strzałach z dalszych odległości, szczególnie gdy oddają je zawodnicy klasy, podobno, naszych trzecioligowców, piłka nie musi odbijać się od jego klatki piersiowej jak od betonowej ściany. Grozi to bowiem, jak będzie ciut sprytniejszy napastnik rywala, utrata gola.
Tyle o bylejakości. Teraz dwa krótkie zdania o tandecie. Tandeciarz Olkowski nawet z Gibraltarem wykazał się rzadko widywaną tandetnością zagrań. Jest znacznie słabszy od tandeciarza Piszczka. Nie mówiąc już o sytuacji kiedy rzeczony Piszczek, co mu się w reprezentacji czasem też zdarzy, nie gra tandetnie. Celowo nic nie piszę o Krzysztofie Mączyńskim, bo on gra, jak na moja percepcję, niezauważalnie. Ja go, przyznam się, zwyczajnie na boisku nie widzę. I teraz nie wiem czy to świadczy o tym, że jest taki dobry, w tej czarnej robocie, czy taki tandetny. W każdym razie myślę, że Nawałka powinien już w końcu odejść od kilku graczy, bo można odnieść wrażenie, że jest uczniem Engela. Pojętnym.
To, co nasza obrona (głównie stoperzy, ale nie tylko), w kooperacji z Milą i, jeśli dobrze zauważyłem, Krychą, zrobiła przy bramce dla Gibraltaru powinno skutkować odebraniem części apanaży z tytułu ewentualnego awansu do finałów ME. Gdyby taki slalom wśród Polaków zrobił sobie Messi albo inny Neymar, to ja bym to jakoś strawił. Poniedziałkowy slalom specjalny, w dodatku na trawie, zawodnika Gibraltaru budziłby zdumienie nawet kiedy wiłby się on wśród samych tyczek, a co dopiero wśród reprezentantów Polski, z których jeden podobno (tak przynajmniej twierdzi powiązana z Onetem i sponsorowana przez, a jakże, Niemców klika pana redaktora Po(h)la, nie ona jedna zresztą) aspiruje do miana czołowego stopera Europy.
Żeby nie było, że tylko smędzę i szukam dziury w całym to pozwolę sobie na uwagę, bez żadnego przymusu zresztą, że za to z przodu wyglądamy bardzo przyzwoicie. Robert gra ostatnio skuteczniej niż w Bayernie, Grosicki przeszedł w ten tydzień siebie samego, a może i paru znacznie lepszych od siebie skrzydłowych, o Milika też można być spokojnym. Mimo, ze nie gra tak dobrze jak poprzedniej jesieni.
No i obligatoryjnie dodam, że nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie awansowali do finałów ME. Szkocja i Irlandia to reprezentanci wyjątkowo mało kreatywnego piłkarstwa. Typowe, tępe, pośledniego sortu, rzemiosło. Jeśli ich nie ogramy to znaczy że, idąc wciąż torem myśli Laskowika, nawet dwóch kół w aucie nie mamy sprawnych. A wtedy Nawałkę nawet Bońkowi trudno będzie obronić.
Mam nadzieję, że prezes nie będzie musiał tego robić. Przecież polska obrona nie po każdym meczu musi się kojarzyć z sitem albo ze szwajcarskim ementalerem.
Inne tematy w dziale Sport