Nasi siatkarze, jak się sprężą, to potrafią człowiekowi wszystkie włosy postawić na sztorc. Mnie, pierwszy raz, postawili na koniec pierwszego seta. No bo kto to widział? Mieć Kacapów na łopatkach (mało powiedziane, bo było 24:20) i tę partię przegrali. Ogromny błąd popełnił, moim skromnym zdaniem, Antigua któremu na jedną piłkę przed końcem seta zachciało się robic zmiany. W tym rozgrywającego.
Drugi raz moje kłaki stanęły na baczność na koniec seta drugiego. Mieliśmy sporo szczęścia, ale też wielkie umiejętności.
Wielka klasa polaków wyszła w końcu w secie trzecim. Dużo dała zmiana miki na Kubiaka.
W secie czwartym, szykując się do tiebreaka, wyszedłem zrobić sobie przy stanie 14:17 herbatę. Wracam, a tu 23:21. i po meczu.
Powiem jedno. Dziś, po kilku latach przerwy, znów zobaczyłem WIELKIEGO KURKA. Ostatni raz grał tak dobrze bodaj w finałach Ligi Światowej rozgrywanych w Polsce. To on wygrał dzisiejszy mecz i to zdecydowanie jemu należą się największe oklaski. Przy czym, oczywiście, nie tylko on zasłużył na pochwały. Pamiętam, 9 lat temu, mecz w ćwierćfinale MŚ wygrał nam wchodzący z ławki rezerwowy atakujący Szymański. Dzisiaj niewątpliwie wygraliśmy też dzięki atakującemu. Pierwszemu tym razem.
Mam nadzieję, że Ruskie nie okażą się na tyle złośliwe, że po porażce z Polską zaczną przegrywać z każdym tylko po to, żeby: 1.zdyskredytować naszą wygraną; 2.sprowadzić ją tylko do zwycięstwa symbolicznego (siódme z rzędu)
Tak czy siak zostało nam w Japonii dwóch poważnych rywali. Jankesi i Makarony. Wygranie jednego z tych dwóch spotkań spowoduje, że nasi mistrzowie świata pojada na igrzyska. Oczywiście pod warunkiem, że inne mecze też wygramy. Ale to akurat jest bardzo bardzo prawdopodobne.
A tak w ogóle, na zdrowy rozum pisząc i do tych cymbałów z FIVB-u. Kto ma, psia krew, grac na igrzyskach jak nie aktualni mistrzowie świata.
Inne tematy w dziale Sport