Właściciel Saxo-Banku, grupy kolarskiej w której jeździ Rafał Majka, ogłosił był właśnie, w trybie głośnym i przyspieszonym, że w przyszłym roku Polak ma być liderem jego zespołu w Giro d’Italia. W pozostałych dwóch wyścigach kolarskiego Wielkiego Szlema Saxo-Bankowi ma już przewodzić niekwestionowany do tej pory przez Tinkowa lider tej drużyny, Alberto Contador. W jednym z nich, pewnie w Wielkiej Pętli, Majce (w takim wypadku po raz trzeci z rzędu) przypadnie rola contadorowego Murzyna. To znaczy będzie miał, tak jak w tym roku, za zadanie podprowadzić lidera pod ostatnią górę i patrzeć jak a. Hiszpan ucieka rywalom lub b. jego podprowadzenie nic nie daje, bo Hiszpan rzeczonym przeciwnikom uciec nie jest w stanie. Jeśli mistrz Alberto będzie na przyszłorocznej Pętli w takiej formie jak dwa miesiące temu, to możemy w ciemno zakładać, że obowiązywał będzie tylko i wyłącznie wariant opisany w tym drugim punkcie.
Po pierwsze. Nie jestem na 100% przekonany czy Tinkow jest w tej swojej deklaracji uczciwy. To znaczy czy faktycznie nie chodzi tylko o to, by zatrzymać Polaka w Saxo, bo przecież teraz, po tym co Majka pokazał we Vuelcie, a wcześniej też w Pętli, będzie mógł Rafał w ofertach przebierać.
Po drugie. Nie jestem pewien czy Tinkow nie zrobi Rafała takim samym liderem jak na tegorocznej Vuelcie. Takim samym to znaczy papierowym, który ma jechać na zasadzie „radź sobie sam albo prawie sam”, a cały zespół będzie ułożony pod zupełnie innego kolarza. Tak jak teraz był pod Sagana.
Po trzecie. Jaką mamy pewność, że nie powtórzy się sytuacja z tegorocznego TdF, gdzie Majka będzie ewidentnie lepiej wyglądał od swojego lidera, ale team orders nie pozwolą mu nie tylko na rolę lidera, ale również wolnego strzelca. Odpowiedź nasuwa się sama. Jeśli mamy mieć do czegoś pewność, to raczej co do tego, że się powtórzy.
Ja bym się więc tę puszczoną w eter przez Tinkowa informację na miejscu kibiców, ale również na miejscu samego Rafała Majki, tak specjalnie nie podniecał. Szczególnie, że inna deklaracja, deklaracja Contadora, że przyszły sezon będzie jego ostatnim w karierze, też jest patykiem po wodzie pisana. Jakby tak wygrał Pętlę, wszystko jedno przy jak dużej pomocy Rafała, to zdanie zmieni w ciągu godziny. Zakład?
Teraz Rafał przygotowuje się do swojej ostatniej roli w tym sezonie, Roli gregario Michała Kwiatkowskiego na mistrzostwach świata. I nich mu pan Tinkow swoimi anonsami nie przeszkadza i głowy oraz mniej szlachetnej części ciała nie zawraca. A po MS to niech da to Rafałowi na piśmie. Łącznie z rozpiską co będzie się działo na TdF jak się okaże, że Contador nie daje rady. I łącznie ze składem Saxo, który ma umożliwić Polakowi zwycięstwo na Giro. A potem, jak już Rafał ze swoim managerem, czy jak oni się tam nazywają, taki dokument będą mieli w rękach, to niech sobie, na spokojnie, sytuację rozważą.
Na ten moment deklaracja pana Tinkowa powinna robić na Rafale i kibicach takie samo wrażenie, jakie na mnie robi pani Kopaczowej sobotnia zapowiedź „rewolucji podatkowej”. Ta, że niby podatki zmniejszyJ. Przy czym, jeśli mam być szczery, nie stawiam między tymi deklaracjami znaku równości. Co, siłą rzeczy i jak się każdy domyśla, musi oznaczać że jestem sobie jednak w stanie wyobrazić, że Oleg Tinkow swoje zapowiedzi spełni.
I tym, było nie było, optymistycznym akcentem niniejszy wywód, czekając na rozwój wydarzeń, kończę.
Inne tematy w dziale Sport