Nie ma się z nimi co szczypać. Szczególnie ze Szkotami. Trzeba mecz w Szkocji wygrać i przyjechać do Warszawy na spotkanie z Irlandią będąc spokojnym o awans.
Irlandczycy mecz u siebie z Niemcami przegrają. Niemcy im nie popuszczą, bo im choćby wybujałe ego nie pozwoli. Gdyby bowiem tak Polska wygrała ze Szkocją, a później z Irlandią, a gracze z Zielonej Wyspy by Szkopów pokonali czy nawet z nimi zremisowali, to Polska wygrywa grupę. A wtedy Niemców chyba by szlag trafił. Więc, profilaktycznie, wygrają z Irlandczykami.
Jeśli tak, to nam wystarczy pokonać Szkotów i jesteśmy w finałach ME. Oczywiście z Irlandią też wygramy, ale to będzie już bez znaczenia. No chyba, że dla luzu Lewandowskiego, jak będzie chciał jakiś rekord pobić.
Wracając do Szkotów. Oni, oczywiście, będą robili wszystko by z nami wygrać. Będą gryźli trawę i będą gryźli Polaków. Będą kopali piłkę i będą kopali kości Polaków. Tak jak to tylko oni potrafią. Będą próbowali wywoływać presję. Nie tylko na przeciwniku, ale również na arbitrach. To samo kich kibole. Wiadomo, że to taki sort kiboli, z którymi dopiero Lady Thatcher potrafiła zrobić porządek.
Próbkę swojego wyjątkowego piłkarskiego chamstwa dali już w Warszawie. Ich piłkarze, znaczy. I proszę mi wierzyć. W rewanżu nie będzie inaczej. Jeżeli już, to sytuacja zmieni się na gorsze. Dlatego, jak swego czasu głosił Kobuszewski, chamstwu należy przeciwstawiać „siem siłom i godnościom osobistom”. Koniec cytatu. „Siłom” swoiście rozumianą. W stylu Hammurabiego. Wtedy, jeśli zastosujemy regułę „oko za oko, ząb za ząb” powinniśmy ze Szkotami wygrać. Może z podbitym okiem i wybitym zębem, ale wygramy. Jeśli będziemy cofać nogi czy łokcie i dawać się nimi okładać rywalom to wrócimy na tarczy.
Jesteśmy od nich na pewno piłkarsko lepsi, a ponadto od kilku miesięcy znów zdajemy sobie z tego sprawę. Mamy piłkarzy, o których im się nawet nie śni. I to nie jednego czy dwóch, tylko pół drużyny. Ich przewaga może wynikać więc jedynie z tego, że się przestraszymy ich chamstwa i brutalności. Dlatego nie możemy sobie na ten lęk w żadnym wypadku pozwolić. Trzeba wyjść na boisko z prostym, w stosunku do historycznego oryginału lekko zmodyfikowanym, hasłem: NIE BĘDZIE BRYTOL PLUŁ NAM W TWARZ.
I tego się trzymajmy. Tylko tego. W czwartek wieczór na Hampden Park to o nas mają mówić Brave Hearts. Wtedy wrócimy z Glasgow w glorii zwycięzców. Na 100%.
Inne tematy w dziale Sport