HareM HareM
580
BLOG

Kolejna totalna kompromitacja hoferów i Kuusamo

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 1

W Polsce wieku XXI-go trzeba było bitych ośmiu lat, żeby Polacy w końcu pojęli, gdzie jest źródło zła. Ilu lat będą potrzebowały skoki narciarskie, żeby zrozumieć, że z Hoferem na czele to mogą tylko i wyłącznie zejść na psy?

Oczywiście to nie są rzeczy do końca porównywalne. To czy skoki zejdą czy nie zejdą na przysłowiowe manowce jest ważne dla, w skali Europy czy nawet Polski licząc, niewielkiej garstki ludzi. I to jedynie w sferze doznań głównie, choć nie tylko, emocjonalnych.

Tym niemniej ta garstka, do której akurat należę, ma prawo do tego, by próbować zapobiegać temu schodzeniu. Na manowce znaczy. Kłopot w tym, że skokami rządzi sitwa. Sitwa, która od dobrych wielu lat i z uporem godnym lepszej sprawy, robi wszystko, żeby skoki narciarskie, niegdyś sport piękny i królewski rzekłbym, stawały się, dla coraz bardziej topniejącej rzeszy kibiców tego sportu, coraz brzydsze. Za to bardziej dochodowe. Dla tej, niedużej w masie, sitwy, ma się rozumieć.

Od prawie 15-tu lat, rok w rok, w fińskiej miejscowości Kuusamo, a w zasadzie w położonej kilkanaście km od niej wiosce Ruka, odbywają się konkursy PŚ w skokach narciarskich. Gdybym napisał, że rok w rok z przygodami, to byłby to gigantyczny eufemizm. Praktycznie prawie każde z tych zawodów, nawet jak się odbyły, były od początku do końca tak loteryjne, że ich wyniki nie miały totalnie nic wspólnego i w żaden sposób nie oddawały aktualnie prezentowanej przez poszczególnych skoczków formy czy dyspozycji. Kilka z nich, tych konkursów znaczy, było natomiast wręcz takich, że rezultaty końcowe wyglądały jak wyciągnięte z kapelusze albo wylosowane w totka.

Ostatnich kilka sezonów w Kuusamo to jest wręcz koszmar. Dwa lata temu pierwszy konkurs zupełnie loteryjny, drugi odwołany. W zeszłym sezonie dwa konkursy, w których niepodzielnie rządził wiatr  i, specjalność zakładu, ścielił się trup. Efektem była, między innymi, absencja Niemca Wellingera prawie do końca sezonu.  W ten weekend trzy dni podchodów i ani jednego konkursu. I co? I nic! Za rok znów Puchar Świata zawita do Kuusamo, a skocznie, gdzie w tym samym czasie jest z reguły bezwietrznie i umiarkowanie mroźnie, będą wypatrywać Pucharu niczym Penelopa Odysa.

Można by zapytać z głupia: warum, herr Hofer? Już odpowiadam. Za niego, bo się gnida nigdy do tego nie przyzna. Dostali od Kuusamo za to kupę forsy. Na tyle dużo, że ich  w ogóle nie rusza czy te zawody się odbędą czy nie. Ubiorą to w takie oto uzasadnienie, że przecież w Ruce to nie tylko skoki są, ale też kombinacja i biegi. Wielkie święto narciarstwa! Tego nie można zniszczyć! Ale że co roku to święto przybiera, z powodu skoków głównie, karykaturalną i groteskową formę, to już mniejsza. Nikogo nie interesuje. A już szczególnie tych, którzy się na tym obławiają. I tak się to ciągnie. Jak smród po gaciach. 10 lat przynajmniej.

Dobra. Kończę, bo idę zobaczyć tą niby lepszą stronę Kuusamo. Kowalczyk w klasyku za chwilę startuje.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Sport