Ja wiem, że Polska ma znacznie poważniejsze problemy. Różowo-czerwona hołota, broniąc swych ciemnych interesów i niebotycznych przywilejów, wali łbem we wszystkie strony niczym rozjuszony byk. I, jak się zdaje, chce iść w zaparte na udry. Bez względu na koszta i na konsekwencje. I tym się głównie pewnie trzeba zajmować.
Ale Polska to także sprawy błahe. Takie jak, na przykład, sport. A w sporcie, jako że akurat, przynajmniej teoretycznie, zima, to skoki narciarskie. Prawie środek sezonu. Przełom roku, a więc tradycyjny, słynny na cały świat, Turniej 4 Skoczni. I w tym turnieju, w inauguracyjnym konkursie, jeden Polak wśród trzydziestu najlepszych. Wielki mistrz Kamil Stoch pod koniec stawki, na 23-cim miejscu. O innych Polakach nie wspomnę, bo mnie jeszcze bardziej krew zalewa.
Rok temu popełniłem na tym portalu dwa posty, w których sugerowałem odejście głównego trenera kadry. Człowieka, który miał to szczęście, że trafił na wielki talent Stocha i dzięki temu mógł robić za gościa, który doprowadził Kamila do największych tytułów. Tymczasem trenerem naszego mistrza olimpijskiego i mistrza świata mógł być każdy. Może poza paroma typami i typiarami z kierownictwa Platformy O., bo jak wskazują doświadczenia z innych dziedzin życia, ci mogliby rozregulować nawet Stocha AD2013/14. A tego to już nawet Łukasz Kruczek nie potrafił.
Niestety. Podobnie jak kilka lat wcześniej Małysz, Stoch raz na parę lat tez potrzebuje mądrych, trenerskich podpowiedzi. Podpowiedzi, które pozwolą na powrót do formy, dzięki której był najlepszy na świecie. I ten czas właśnie nadszedł. Czas, w którym, jeśli chce się dalej odnosić sukcesy w skokach narciarskich, trzeba zatrudnić trenerów z prawdziwego zdarzenia. Porównanie pewnie nie jest homeryckie, ale polskie skoki, tak jak Polska, wymagają dobrej zmiany.
Nadarza się po temu najlepsza okazja. To jest najwłaściwszy moment. Trener kadry w ogóle nie wie gdzie leży problem, wiec jak ma sobie z nim radzić? Nigdy zresztą nie wiedział. Jechał na talencie Stocha i efektach małyszomanii. Kiedy teraz trzeba dać coś od siebie to się okazuje, że nic nie ma.
Oczywiście nikt poważny 1 stycznia nie przyjdzie pracować z kadrą skoczków. Zmian dokonuje się po sezonie. I niech tak, jeśli ma to być zmiana zasadnicza, będzie. Ale teraz można zrobić to, co się da. Uczynić głównym trenerem szkoleniowca kadry B, Macieja Maciusiaka. To przyzwoity, jak na polskie warunki, trener. I, w przeciwieństwie do Kruczka, ma wyniki w indywidualnej pracy ze skoczkami, którzy wpadli wcześniej w tarapaty.
Panie Kruczek! Nie bądź Pan jak Platforma O.! Zejdź Pan ze sceny, idź Pan do swojego pokoju, zamknij się Pan w nim i nie przeszkadzaj Pan innym w robocie!
Inne tematy w dziale Sport