HareM HareM
1019
BLOG

Wielki Tydzień małej Słowenii

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 5

Ja strasznie lubię sytuacje, kiedy reprezentanci stosunkowo niewielkich społeczności nie tylko, że wygrywają z przedstawicielami wielkich tuzów światowego sportu, ale też tę swoją wyższość dokumentują w sposób nie podlegający jakiejkolwiek dyskusji. To mi zwyczajnie przywraca wiarę w dalszy sens sportowej rywalizacji sportowej jako takiej oraz w to, że mimo stworzenia przez najsilniejsze państwa sportowego, że się tak wyrażę, przemysłu, są jeszcze obszary, gdzie ten przemysł nie jest, na razie, w stanie całkowicie wyprzeć drobnej manufaktury.

Tak się dzieje obecnie w skokach narciarskich. Skoki światowe doczekały się, śmiem twierdzić, talentu na miarę Adama Małysza. Ten talent to oczywiście reprezentant liczącej sobie dwa miliony mieszkańców Słowenii, Peter Prevc. Chłopak, który ma w tej chwili 23 lata. Czyli dokładnie tyle, ile miał Małysz w sezonie, w którym zdominował niepodzielnie te dyscyplinę sportu.

To ich zdaje się łączyć. Nie jesteśmy, co prawda, nawet w połowie obecnego sezonu, ale dominacja Prevca przypomina toczka w toczkę  tę małyszową sprzed 15-tu lat. Apogeum osiągnęła przedwczoraj, kiedy to zakończyła się kolejna edycja dorocznego Turnieju 4 Skoczni. Prevc wygrał trzy z czterech konkursów, a w czwartym (tak naprawdę pierwszym, bo inauguracyjnym) był trzeci tylko na skutek sędziowskiej ustawki mającej na celu umożliwienie zwycięstwa jego rywalowi z Niemiec, bo Niemcy na własnej skoczni nie wygrali od kilkunastu lat  i to ich już bardzo wkurzało. A Niemcy w skokach to pieniądze.

W każdym razie. Prevc wygrał, poza wspomniana ustawką, siedem turniejowych serii na osiem i bezapelacyjnie wygrał Turniej.  W całym sezonie odbyło się dotąd jedenaście konkursów. W ponad połowie, dokładnie w sześciu, zwyciężył Słoweniec. W aż 10-ciu stał na podium. Trzy drugie miejsca, które zajął, to też efekt, tylko i wyłącznie, znacznie gorszych warunków jakie panowały podczas jego skoków w porównaniu z warunkami w jakich skakali rywale. Jednym słowem prawdziwy MAŁYSZ II.

Przy czym wiele wskazuje na to, że po jakimś czasie młody mistrz przebije starego. Po pierwsze. Prevc ma już ogromny dorobek z poprzednich sezonów. Znacznie większy niż Małysz w jego wieku. Nie jest jeszcze, co prawda, mistrzem świata, ale medale z takiej imprezy już ma. To samo jak chodzi o igrzyska. W obu przypadkach nie są to złota, ale (też w obu przypadkach) jest indywidualnym multimedalistą  (o medalach w drużynówkach w ogóle nie piszę, bo nie uważam ich nawet za namiastkę czegoś dla klasy skoczka reprezentatywnego). Pucharowy dorobek Prevca to już 37 miejsc na podium, w tym 12 zwycięstw! Adam po t4S’01 miał na koncie tych zwycięstw „ledwie’ 5, a łączna liczba jego podiów nie przekraczała w tym momencie 10-ciu. W lotach Słoweniec już Polaka przebił, bo ma brąz, a Adamowi ten brąz uciekł w Planicy’10 w ostatniej chwili. Zresztą. Za tydzień mistrzostwa w Kulm i tam dorobek Prevca w tym zakresie powinien się znacząco powiększyć.

 I to jest jedno. Ale jest i drugi czynnik, który przemawia na korzyść 23-latka. Słoweniec nie jest może faworytem sędziów, ale na pewno FIS nie prowadzi przeciwko niemu takiej kampanii jak przeciw Małyszowi od chwili, kiedy stało się jasne, że może dojść do laurów, które zapewnią mu pierwszeństwo w historii. Polak stanął im wtedy zwyczajnie kością w gardle. Najpierw Niemcom, potem Austriakom. Wielokrotnie tylko dzięki sędziom brakowało go na pucharowym podium. Na igrzyskach, z braku godnych Polaka rywali z Austrii i Niemiec, blokowano mu dostęp do najważniejszych laurów słynącym z nieczystej gry Ammannem. W przypadku Prevca tak jawna dyskryminacja nie występuje. Przynajmniej do tej pory, nie licząc wspomnianych zawodów w Oberstdorfie. To, jak również fakt, że „puszczalskim” jest w tym cyrku Słoweniec ( Miran Tepes słynie z progermańskiej tendencyjności, ale w wypadku Prevca musi się trzymać w siodle, bo by go chyba impulsywni rodacy ciupagami zaciukali), pozwala mieć nadzieję, że jeśli Peter dalej będzie najlepszy, to nikt mu, tak jak Małyszowi, aż takich kłód pod nogi rzucał nie będzie. A jeśli tak, to można być o dalsze wielkie sukcesy i trofea Prevca spokojnym. Przynajmniej przez kilka najbliższych lat, kiedy dojrzałości nie osiągnie chyba jeszcze większy talent, jego 16-letni brat, Domen.

Ale wracając do tytułu, bo trochę odbiegłem. Słowenia miała już w swojej historii taki wielki tydzień. 19 lat temu w t4S zwyciężył, nastoletni wówczas, Primoz Peterka. Nie zrobił tego jednak na pewno w tak wielkim stylu (dlatego właśnie bardziej byłbym skłonny do mówienia w jego wypadku o wielkim dniu niż tygodniu), a ponadto nie okazał się później gwiazdą na miarę oczekiwań. Prevc jest zupełnie inny. To jest po prostu profesjonalista, przygotowany i zaprogramowany  do tego, żeby osiągać sukcesy równe sukcesom Małysza czy Ahonena. I cała sportowa Słowenia o tym wie. I dlatego też jej radość jest tak wielka. Wie, że jej ulubieniec i faworyt rozpoczął swój marsz po prymat w tej dyscyplinie w całej jej historii.

Jedna rzecz której, moim zdaniem, nigdy Prevc nie osiągnie, to 53 konkursowe wygrane w PŚ. Rekord Schlierenzauera jest, uważam, nie do pobicia. Ale, między innymi, dlatego że Austriakowi nierzadko pomagali sędziowie. Poza tym reprezentant malutkiego sąsiada Włoch  i Austrii, jest w stanie wymazać z tabel wszystkie rekordy.

Potencjalnie. Jak będzie w rzeczywistości, to się okaże. Ale to  w niczym nie może odebrać Słoweńcom prawa do uzasadnionej i rozpierającej ich dziś dumy. No i bardzo najlepiej. Tak ma być.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Sport