HareM HareM
342
BLOG

Fantastyczne Giro z wielkimi niespodziankami

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 8

Oczywiście jeszcze wiele może się zmienić. Przed nami przecież ponad tydzień rywalizacji. Ale ostatnie dwa tygodnie to bardzo interesująca rywalizacja, rywalizacja z nagłymi zwrotami akcji. A  o to przecież w kolarstwie, moim zdaniem, chodzi. Nie o to, żeby jakiś faworyt wygrał czasówkę na początku, poprawił  na pierwszym górskim etapie i ustawił cały wyścig na amen.

Wydawało się, że skoro na giro przyjechało stosunkowo mało asów, to będzie też mało atrakcyjny. Niski poziom generalnie że będzie. Asów mało, fakt. Ale rywalizacja pierwsza klasa, a poziom na pewno nie gorszy niż w poprzednich edycjach.

Na mało którym wielkim turze jest tak, żeby non-stop, niemal codziennie zmieniał się lider. A tu proszę. Mamy za sobą 14 etapów, a różową koszulkę przywdziało już na trasie Giro aż 7 kolarzy. Dumoulin, Kuettel, z powrotem Dumoulin, Brambilla, Jungels, Amator i teraz Kruijswijk. Az czterech z nich zmieniało się na prowadzeniu w ostatnim tygodniu. I, jak łatwo zauważyć, nie ma wśród podanych nazwisk ani jednego z głównych faworytów wyścigu wymienianych przed Giro jako główni pretendenci do końcowego zwycięstwa.

Martwi oczywiście to, że najprawdopodobniej Rafał Majka nie będzie głównym rozgrywającym tego wyścigu. Do wczoraj wydawało mi się, że może być. Dzisiejszy etap sprawił jednak, że w tej sprawie myślę, że wątpię.

Nie dzieje się tak oczywiście za przyczyną samego Majki. Jak już kiedyś wcześniej pisałem, Tinkow dał mu do pomocy drugi, jak nie trzeci, sort swojego teamu. To ma potężne znaczenie. Ale nie największe, skoro Kruijswijk czy Chavez mają jeszcze gorszych pomocników, a spuścili dziś wciry Rafałowi, i nie tylko, niczym (wspominam z rozrzewnieniem, bo równy rok akurat mija) Duda Komorowskiemu.

Jutro bardzo ważny etap. Jeśli Polak chce w tym wyścigu wypaść na miarę zeszłorocznej Vuelty, nie wystarczy mu w czasówce nic nie stracić. On musi dużo odrobić. Na przykład tyle, ile dzisiaj stracił. Co będzie piekielnie trudne. Mimo, że czasówka jest górska. Ponad 10 km non-stp pod górę.

Wiele zależy od tego, kto ile sił stracił dzisiaj, kto jak się zregeneruje i kto jak rozłoży siły na jutrzejszym etapie. Kto się podpali w pierwszej połowie, może się na mecie obudzić z ręką w nocniku.

Zresztą. Przyszły tydzień zapowiada się też niczego sobie. I już wiadomo, że na pewno będzie super ciekawie. Pytanie, czy będziemy w tym wszystkim, jako Polacy, do samego końca emocjonalnie partycypować. Oby.

Bo może to dzisiaj to był, w wypadku Rafała, tylko jednodniowy kryzys?

 

PS

Do czego to doszło. Polak przyjeżdża na metę w czołowej 10-tce etapu na Giro, a jakiś portalowy mądrala wygraża mu od kryzysu. Przed wojną nie do pomyślenia!

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Sport