To jest pytanie, o tego Sundby’ego, jak z Makbeta niemal. W zasadzie to nie niemal, tylko dokładnie. „Be” albo nie „be”. Oto jest pytanie.
Naprawdę to okazuje się że zdania, w samej Norwegii w sprawie Sundby’ego znaczy, są teraz podzielone. Niektórzy dziennikarze norwescy, na przykład jeden ekspert od biegów po śniegu (Odd-Bjoern Hjelmeset się nazywa), a za nim spore grono innych, uważają że Sundby ma wielkie szczęście. Takie mianowicie, że nie jest Rosjaninem.
Aha. Zapomniałem, że nie każdy dzisiaj o tym czytał. Otóż. Pan Sundby, w ostatnich dwóch sezonach w świecie nart Bjoergen w spodniach, został właśnie zawieszony przez rodzimą federację za stosowanie, jak to łagodnie określono, „zbyt dużych dawek preparatu przeciw astmie”. Zabrano mu też Puchar Świata za sezon 2014/15. To tak tytułem wprowadzenia w temat.
Innego zdania od norweskiej prasy jest w sprawie Sundby’ego, bo przecież nie swojej, znana na całym świecie z heroicznej i wieloletniej walki z astmą, Marit Bjoergen. Twierdzi ona, że ma stuprocentowe zaufanie do sztabu medycznego norweskiej reprezentacji i że przeszła wiele badań, które wykazały, że jest uprawniona do stosowania symbicortu, który ponad wszelką miarę nie jest, jak udowodniono (autorów dowodu, na wszelki wypadek, Bjoergen nie podała), środkiem zwiększającym wydolność. Tyle Bjoergen w sprawie Sundby’ego:).
Częściowo nie współgra to z decyzją Norweskiej Federacji Narciarskiej, która ukarała Norwega za to, że żarł 10 razy więcej symbicortu niż ilość, na którą miał pozwolenie. Częściowo bo (zakładając na chwilkę, że te 10 razy mniej, to by nie był doping) przekroczenie dozwolonej dawki o 1000% skutkujące dwumiesięczną dyskwalifikacją, i to w lecie, jest kpiną (z tych co grają fair) w biały dzień. Pomijając fakt, że gdyby było tak jak mówi Bjoergen to nawet stukrotne przekroczenie dawki „środka nie zwiększającego wydolności” dalej tej wydolności nie zwiększa, prawda?
Przyznam się, że z tego wszystkiego zgłupiałem. Nie wiem czy Sundby jest be czy jednak nie jest. A może jest tak, że był be w sezonie 2014/15, a potem, targany wyrzutami sumienia, na własną odpowiedzialność, w tajemnicy przed sztabem, do którego tak duże zaufanie ma przecież Merit Bjoergen, zmienił dawki? Pytanie tylko czy na mniejsze czy większe? I przez tę zmianę stał się, wg Norweskiej Federacji, oczyszczony. Na tyle, że kara wynosi tylko 2 miesiące, a o odebraniu Pucharu Świata za sezon 2015/16 nikomu, a już szczególnie Federacji Norweskiej, się nawet nie śni. Jednym słowem wg NFN Sundby jest już jakby cacy.
Co na to jednak sztab medyczny? Dla niego Sundby był, tak jak Bjoergen zresztą, cacy w sezonie 2014/15, bo brał tyle środka ile zalecał sztab. Do którego zawodnik miał pewnie wtedy równie dużo zaufania co Bjoergen. Natomiast w sezonie kolejnym zaufanie Sundby’ego do sztabu musiało się zmienić. Tylko dedukuję. No bo skoro, bez wiedzy sztabu, zmieniła się dawka?
Pozostaje wątpliwość ostatnia. Czy wzięcie przez norweską federację na tapetę akurat sezonu 2014/15, a nie, powiedzmy, 2013/14 i kilku wcześniejszych, jest zupełnie przypadkowe? Mnie się wydaje, że nie. Gdyby bowiem zabrano się za analizę, pod tym samym kątem, sezonów wcześniejszych, to mogłoby się okazać, że skutki tych analiz muszą być dla Norwegii dużo bardziej poważne niż dwumiesięczne zawieszenie w lecie.
I że Martin Sundby, w porównaniu z taką Marit Bjoergen, jest jednak wyjątkowo cacy.
Inne tematy w dziale Sport