Jak donoszą z Alej Ujazdowskich, dziś o godzinie 10.20 premier RP Jarosław Kaczyński spotka się z przewodniczącym Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych Wu Bangguo. Po - zapewne udanym - spotkaniu zostaną podpisane dwie umowy.
Oto wyrafinowany intelektualista, arbiter elegantiarum PiS Kazimierz M. Ujazdowski podpisze ze swoich odpowiednikiem z ChRL protokół o współpracy kulturalnej na lata 2007 – 2011, zaś przygaszony ostatnio min. Zbigniew Religa, memorandum o współpracy w dziedzinie opieki zdrowotnej i nauk medycznych.
Profesora Religę chciałbym pominąć, bo zajęty strajkami lekarzy, nie ma pewnie czasu na jakieś poboczne refleksje, ale akurat w przypadku materii, którą się zajmuje, byłoby to trudne.
A więc Premierowi, ministrom Ujazdowskiemu, Relidze i pozostałym uczestnikom tej niewątpliwie budującej uroczystości pragnę przypomnieć:
współczesne Chiny nigdy nie rozliczyły się z komunistycznym dziedzictwem. Mordercy z Tien an Men nigdy nie zostali rozliczeni, ani osądzeni. Brutalna pacyfikacja i kolonizacje Tybetu nigdy nie została przerwana. Represje wobec Ujgurów i mniejszości religijnych – zatrzymane. Kościół katolicki ciągle podlega represjom. Chiny nigdy nie wyrzekły się stalinowskiej polityki penitencjarnej wobec więźniów politycznych (innymi słowy obozy pracy ciągle w Chinach istnieją). Chińską prowincję wciąż przemierzają szwadrony strażników przyrostu naturalnego dokonujące na bezbronnych kobietach przymusowych aborcji. Istnieją poważne dowody, że chiński system opieki zdrowotnej zajmuje się grabieżą narządów wewnętrznych od mordowanych na stołach operacyjnych przedstawicieli opozycji (raport na ten temat pod adresem www.david-kilgour.com). Motorem chińskiej gospodarki jest grabież pracy. Standardy socjalne komunistycznych Chin urągają elementarnym osiągnięciom współczesności… Można tak w nieskończoność.
Nie, oczywiście nie kwestionuję sensu prowadzenia aktywnej polityki zagranicznej przez przedstawicieli IV RP. Chiny – rzecz jasna – są w orbicie zainteresowanie całego współczesnego świata. Nie tacy antykomuniści jak premier Kaczyński ściskają ze wzruszeniem ciepłe, żółte łapki przedstawicieli chińskiej partyjnej nomenklatury. Bo liczy się chińska skala, największy na świecie rynek. Dla nas także.
Ale żeby nie było za fajnie i za kolorowo, warto przypomnieć tych kilka faktów, by mieć pewność, że oficjele IV RP całując się dziś rano z Chińczykami będą pamiętali, że to przedstawiciele reżimu o niebo bardziej poniewierającego prawa człowieka, niż czarny lud zza wschodniej granicy – Łukaszenka.
A ogrom zbrodni, jaki mają na sumieniu w naszej nowej skali wynosi jakieś 3000 % WSI.
Inne tematy w dziale Polityka