Wydawałoby się że Polskę i Turcję łączy niewiele. Obserwując manifestacje przeciwko islamizacji kraju, które odbyły się w ostatni weekend w Turcji wydaje się że jeszcze mniej (wyobraźmy sobie milionowe marsze przeciwko wpływom Radia Maryja i ideologii prezentowanej przez posłów takich jak minister Orzechowski albo Zawisza w Polsce). Tymczasem jest mały szczegół który łaczy nasze kraje bardzo wyraźnie. Otóż zarówno w Polsce jak i w Turcji szefowie rządu popadli w wyraźny spór z Trybunałem Konstytucyjnym w związku z jego orzeczeniami. Okazuję się, że obu panom orzeczenia te wyjątkowo nie przypadły do gustu i obaj robią co mogą aby jakoś się wykręcić. Szef rządu Turcji ma zresztą o wiele mniejsze pole manewru, bo tam sytuacja jest czysta. Na początku maja turcki trybunał uznał, że brakowało niezbędnego kworum w czasie wyborów prezydenckich (w Turcji odbywają się one w parlamencie) i nie doszło do wyboru popieranego przez Erdogana Abdullaha Gula, oskarżanego o sympatie proislamskie. A raczej proislamistyczne. I powiedział coś w stylu iż ten werdykt to "kula wystrzelona przeciw demokracji" Wystarczyło to, aby przeciwko Erdoganowi wszczęto dochodzenie w związku z podejrzeniem złamania prawa (!!!)
Nasz premier nie zgadza się z Trybunałem dość często. Więc pewnie gdyby żył w Turcji siedziałby już w więzieniu. Kwestionowanie wyroków TK jest niejednoznaczne. Ostatnio politycy PiS skarżyli się że Trybunał (czyli władza sądownicza) ingeruje w kompetencje władzy ustawodawczej. To naprawdę kuriozum, gdyż w systemie który można uznać za kolebkę nowoczesnej demokracji, który funkcjonuje do tej pory absolutnie bez zarzutu - tzn w USA Sąd Najwyższy jest wprost nazywany "pierwszą władzą". Władza i moc Sądy Najwyższego sprawia, że wielu prawników uznaje że jest on ponad Kongresem i prezydentem. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie powinny być komentowane z politycznego punktu widzenia - tzn premier Kaczyński może się z nimi nie zgadzać jako pan Kaczyński, ale nie powinien ich komentować jako premier Kaczyński.
Gdyby nie...No właśnie, gdyby nie fakt, że w sprawie lustracji dawno zapomniano o prawie, a wszyscy - chyba z prezesem Stępniem włącznie kierują się ideologią. Bardzo nie podobalo mi się stwierdzenie że ustawą lustracyjną nie można dokonywać politycznej zemsty. Nie można bowiem określić, iż ta ustawa to zemsta na kimkolwiek. Jestem zdziwiony, że do tego sformulowania nie przeczepiło się więcej osób. Trybunal w ogóle nie powinien analizować ustawy pod takim kątem - tzn mógłby jedynie w ostateczności, tutaj wydaje się że było do czołowym wskaźnikiem. Na kuriozalne staniowisko prawników wskazuje też np wypowiedź Zolla, który już teraz zapowiedział że "nowa ustawa lustracyjna może być bardzo niebezpieczna". Byloby bardzo milo, gdyby panowie dziennikarze przy takich wypowiedziach Zolla usuwali tytuł "prof" bo pan Zoll w tym momencie mówi jako pan Zoll, czyli szeregowy obywatel a nie jako prawnik.
Nie ma więc wątpliwości - że to o czym mówią "wybitni" prawnicy dawno temu przestało mieć związek z przepisami prawa, a stalo się tak samo podszyte ideologią jak to co mówią politycy. W tej sprawie wszystkim, którzy chcą mieć obiektywny obraz sytuacji radzę czytać wypowiedzi profesora Winczorka, którego wykłady miałem przyjemność swego czasu słuchać. W tym całym gronie jest to chyba jedyny czlowiek, ktory nie zapomina że mówiąc o prawie mówi jako prawnik, a nie ideolog albo zwolennik tej czy innej opcji politycznej.
I jeszcze na koniec - bo wydaje się że będzie awantura o publikację orzeczenia w Dzienniku Ustaw. Więc wyjaśniam wszystkim - nie dojdzie do złamania prawa. Dojdzie do jego cynicznego wykorzystania. Wyrok Trybunału należy opublikować "niezwłocznie" - a więc bez niepotrzebnej zwłoki. Taka jest wykładnia tego słowa. Wyrok ma więc nie być opublikowany "najszybciej jak to jest technicznie możliwe" ale "bez niepotrzebnej zwłoki". Zwłoka jak widzimy może być więc potrzebna i niepotrzebna. Orzeczenie powinno być opublikowane tym razem w tempie przyspieszonym, a nie "niezwłocznym" dla zachowania maksymalnego poszanowania etyki i szacunku do prawa - ale - nie jest to konieczne (!!!). Jeśli orzeczenie zostanie przesłane do analizy, co spowoduje kilkudniowy przestój - i będzie to sytuacja występująca w podobnych przypadkach - nie dojdzie do złamania prawa. Nie ma też żadnej odrębnej procedury w przypadkach takich jak ten - a więc w sytuacji kiedy orzeczenie w tak wyraźny sposób związane jest z czasem publikacji. Niestety - to niedoskonałość regulacji prawnych (bo trudno nazwać to jednak dziurą). Poszkodowani będą najwyżej później mogli się domagać odszkodowania od państwa. I to raczej bardziej to, niż możliwości przywrócenia do pracy, bo pracodawca wykonujac polecenia ustawy będzie zachowywał się zgodnie z prawem. Przypominam że w prawie nie ma czegoś takiego jak "wykładnia słusznościowa", która kazałaby oceniać prawo nie wg tego jakie "jest" a wg tego jakie "powinno być". Złe prawo - to też prawo. Istnieje najwyżej wykładnia celowościowa, ale ta jest stosowana za literalną i wtedy gdy taki cel można wyczytać z aktu prawnego. Tutaj zaś obowiązuje wciąż ustawa lustracyjna i jej obowiązywania wg interpetacji celowościowej nie można zanegować
Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka