Wciąż nie mogę w to uwierzyć - choć w życiu wiele widzialem i myślalem że żadna głupota mnie już nie zaskoczy - W podręcznikach nie wolno pisać "mama", "tata", "mąż" i "żona". Chłopcy w szkołach mają prawo korzystać z przebieralni dziewczynek i odwrotnie... Oto nowe prawo wprowadzone przez gubernatora Kalifornii, Arnolda Schwarzeneggera. Wszystko po to, by nie urazić homoseksualistów.Tego w każdym razie dowiadujemy sie z Dziennika.
Ale jak czytamy dalej - Ustawodawcy kierowali się przy tym radami zawartymi w międzynarodowym dokumencie przygotowanym przez Gay-Straight Alliance Network i Transgender Law Center. Czytamy w nim: "Korzystaj z przebieralni, która jest zgodna z twoją identyfikacją płciową". Nauczyciele, którzy będą propagowali tradycyjny model rodziny, mogą nawet zostać wyrzuceni z pracy.
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=98&ShowArticleId=68025
Znam wiele osób "homo" i bynajmniej wśród nich nie natknąłem się na nikogo o podobnie chorych poglądach. I nie jest to żadna kwestia kamuflażu lub czegokolwiek podobnego. Mam wrażenie że chodzi tutaj o coś podobnego z czym mamy do czynienia jeśli chodzi o islam w Europie (i na świecie) - a więc podział na "zwykły tłum" oraz "walczacych aktywistów".
Zwykły tłum stanowi przytłaczającą większość - jednak sam w żadnym razie niczego nie ustala ani nie kształtuje - to właśnie niewielkie grono - aktywistów, działaczy, zaangażowanych określa "cele walki" i jej metody. Zwykli muzułmanie nie rzucają krzyżami jak we Włoszech Adel Smith. Nie sugerują też że obraża ich wizerunek prosiaczka z "Kubusia Puchatka".
Niestety, "walczący aktywiści" ramię w ramię z politykami oraz różnego rodzaju "specjalistami" którzy najlepiej wiedzą czego potrzeba "nowoczesnemu społeczeństwu" zrobią wszystko aby i ten szary tłum - i nas wszystkich uszczęśliwić...
Ale to nie wszystko - w szkolnej ustawie antydyskryminacyjnej podpisanej przez gubernatora znalazł się też zapis pozwalający chłopcom korzystać z przebieralni koleżanek i odwrotnie. Dzięki temu dzieci będą mogły wcześnie przekonać się, czy nie mają transseksualnych ciągotek.
Zauważam iż od dłuższego czasu iż wielu ludzi bardzo usilnie stara sie nazwać zaprzeczenie wolności prawem wyboru - a totalitaryzm demokracją. I tak wg wielu działaczy homo brak prawa adopcji dla par homoseksualnych to dyskryminacja.
Niestety - nikt nie pyta dziecka czy chciałoby być wychowywane przez dwóch tatusiów albo dwie mamusie i oglądać taką "rodzinę". Ale dziecka nie trzeba pytać o zdanie - ono nie ma hordy politycznych działaczy pokroju panów Niemca i Biedronia - którzy zawalczą o ich przywileje. Taka nowa wolność - odebranie wolności słabemu - i oddanie władzy silnemu.
Czy brak zgody na adopcje przez pary homoseksualne to homofobia? Jeśli tak - jestem bardzo dumny ze swojej homofobii. Bo dla mnie tolerancja oznacza wszelką akceptację wolności i praw osób ktore bardziej lubią tą samą płeć. Nie interesuje mnie co robią ze soba wieczorami albo w ciągu dnia. Nie przeszkadzaja mi w pracy. Homoseksualizm innego człowieka nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia zgodnie z powiedzeniem - nie moje malpy - nie mój cyrk.
Dwoje dorosłych osób ma prawo ze sobą zrobić wszystko co im sie podoba - nie widzę żadnej możliwości ani prawa dla mojej ingerencji w ich życie. Chcącemu nie dzieje sie krzywda - mówi stara łacińska zasada. Barierą jest jednak własnie człowiek i natura. Tak to już wyszło na tym świecie że możemy mieć rózne poglądy. Tak to też wyszło że natura pozwoliła posiadać dzieci tylko kobiecie i mężczyznie. Takie są już prawa tego świata. I w imię społecznych eskperymentów, dowartościowania swojego życia bądź zwyczajnej satysfakcji nikt nie ma prawa zmienić życia tego dziecka - bo nikt go nie zapytał czy chce dorastać w jednostce społecznej która zbuduje dwóch miłych wąsatych jegomości.
Szanuje wolność innych ludzi - ale Ci których wolność jest szanowana - musza zaakceptować jej prawa. Szanuję wolność homoseksualistów - ale precz przed taką zmianą praw która uderzy w wolność innych ludzi. Tak dla związków dla celów podatkowych. Tak dla zakazu wszelkiej dyskryminacji i ponizania. Nie dla ograniczania swobód. Nie dla zmiany praw natury.
I stanowcze nie dla jakiejkolwiek ingerencji w sferę wolności innego człowieka.
Wspomniałem już na poczatku o islamie. Niektórzy ludzie pod plaszczykiem walki o akceptację walczą o dominację i totalitaryzm. I tak muzułmańscy dzialacze krzyczą jakim prawem zachód próbuje ingerować w ich życie - prawem silniejszego?
Czy sami jednak dają muzułmańskim kobietom prawo wyboru? Czy dbają o ich edukację - aby we własciwym momencie mogły powiedzieć czy naprawdę chcą nosić chusty - w pełni świadomie - czy wybrac inne życie? Nie.
Oczywiscie - nawet demokracja i wolność zakładają iż pewne zasady musza być narzucone siłą - na co ustawicznie skarży sie Adam Wielomski na tym portalu. Jednak wydają się być najsensowniejszym kompromisem. Kompromisem który zawsze będzie miał wielu wrogów - zarówno ze strony obłąkanych lewicowych działaczy marzących o zastąpieniu wolności swoimi obłakanymi ideami zmiany społeczeństwa i świata jak i ze strony różnego rodzaju środowisk skrajnych konserwatystów - dla których - jak np dla jednego z autorów strony "wandea.pl" cywilizacja Talibów stoi na wyższym poziomie od cywilizacji "dziwek z St. Tropez"
Ps - wydaje się że "Dziennik" jednak dokonał twórczej nadinterpretacji - link do zrodla nie wskazuje na istnienie podobnych zapisów http://www.leginfo.ca.gov/pub/07-08/bill/sen/sb_0751-0800/sb_777_bill_20070223_introduced.html a sam tekst w Dzienniku został prawdopodobnie przepisany częściowo z http://www.worldnetdaily.com/news/article.asp?ARTICLE_ID=58130 gdzie jednak dość szeroko omawia sie zagadnienie jako rodzące potencjalne zagrożenie - a nie jako zakaz "wprost". Słowo "bashing" użyte w artykule w worldnetdaily zostało przetłumaczone na "zakazane" (autorowi pomyliło się z "banned"?) a sama informacja o zakazie - która w artykule źródłowym jest po prostu opinią członka konserwatywnego think - tanku zajmującego się szczególnie ochroną tradycyjnych wartości - Capitol Resource Institute, jest w artykule w Dzienniku zaprezentowana jako "fakt". W związku z tym na pewno sytuacja wygląda nieco inaczej niż przedstawił ją autor "Dziennika". Artykulu postanowiłem nie wycofywac z jednej strony dlatego że stanowi korektę waznej wiadomosci z Dziennika - z drugiej być może stanowi podstawę do dyskusji na temat ewentualnych granic wolności i tolerancji. A także dowód na to iż informacje medialne należy zawsze sprawdzać.
Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka