marek.w marek.w
1746
BLOG

Afganistan w polskim kontekście

marek.w marek.w Afganistan Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

A właściwie to czego szukali Nasi żołnierze w takim dalekim i obcym kraju ? Takie pytanie zadaje od lat sporo ludzi i dlatego warte jest konkretnej odpowiedzi - jeszcze w 1989 r. LWP liczące ok. 400 tys. luda gotowe było według planów operacyjnych do uderzenia na wojska NATO w celu zdobycia Danii oraz kanału Kilońskiego, aby Czerwona Flota miała otwartą drogę z Bałtyku. Nic dziwnego, że gdy po 10 latach polska Armia zgłosiła akces do NATO, wielu na Zachodzie patrzyło na Nas z podejrzliwością.  Dlatego MUSIELIŚMY udowodnić, że jesteśmy solidnym i wiarygodnym sojusznikiem. Udział w obu operacjach Zachodu, czyli w Afganistanie i Iraku był właśnie takim sprawdzianem i od tego zależało podejście Zachodu, głównie Amerykanów do spraw naszego bezpieczeństwa. Polskie wojsko podjęło się trudnego zadania, które zdało pomyślnie i to procentuje do dzisiaj.

Oprócz tego takie wieloletnia operacja bojowa, w której zmieniały się co pół roku kontyngenty, była doskonalą szkołą unowocześniania  wojska, której żaden poligon  nie mógł dorównać. Strategicznie patrząc, dla Polski udział w zagranicznych operacjach Zachodu było jednym z najważniejszych działań dla podniesienia naszego bezpieczeństwa.

Niemniej, taki paskudny koniec wieloletniej operacji i dla Nas ma gorzki posmak, warto więc dokładniej spojrzeć, co się właściwie stało. Zacznijmy od największej moim zdaniem zagadki, o której nikt nie mówi, pewnie dlatego, że nic nie wie - 20 lat temu, podczas poprzedniej ofensywy Talibów siły zbrojne trzech największych po Pasztunach narodów, czyli Tadżyków, Hazarów i Uzbeków toczyły z nimi zaciekłe, długo trwałe  walki. Wygrać bitwę pomogli im Amerykanie, goniący Bin Ladena. Obecnie, po 20 latach, gdy milicje plemienne powinny być znacznie liczniejsze, lepiej uzbrojone i wyszkolone, rozpadły się od pierwszego uderzenia, mimo, że znali przecież, co potrafią wyprawiać Talibowie po zajęciu terenu innego plemienia. Katastrofę wojska rządowego rozumiem, potem jeszcze o tym napiszę, ale tej klęski w ogóle.

Ogólnie w znaczeniu strategicznym sądzę, że decyzja Amerykanów niewzmacniania pozostałych narodów przeciw Pasztunom jest jedna z przyczyn przegrania wojny. Rozumiem, iż bali się rozpadu państwa na poszczególne księstwa dzielnicowe, jednak zbierają teraz pokłosie swojej postawy, próba stworzenia w miarę normalnego i sprawnie rządzonego państwa nic nie dała. Oczywiście jest wiele tego przyczyn, jednak osobiście uważam, że  zasadniczą była kompletna porażka w zreformowaniu tamtejszej elity, czyli klasy rządzącej.  Jak byli typowo azjatyckimi dzierżymordami, zainteresowanymi wyłącznie korzyścią własną i swojego klanu, natomiast pomiatającymi resztą społeczeństwa, takimi skorumpowanymi egoistami i pozostali. Nic dziwnego, że ludzie (w tym żołnierze i milicjanci) mają ich kompletnie dosyć i nawet Talibowie wydają się im być lepsi. Oczywiście wpadną z deszczu pod rynnę, bo uzyskana pełnia władzy skorumpuje Talibów równie szybko, jak ajatollahów w Iranie.

W mediach i Sieci dominuje przekonanie, że porażka Ekipy Bidena przyniesie oprócz utraty prestiżu również poważny spadek znaczenia Ameryki na arenie światowej. Oczywiście jest to narracja dnia dla Agentury Rosyjskiej, jednak i wielu naszych komentatorów jest szczerze zaniepokojonych utratą wpływów Ameryki wśród sojuszników. No więc są to zbędne niepokoje - potęga Hegemona pozostała taka sama, zaś co do wzajemnych stosunków,  to nadal Klienci potrzebują osłony Amerykanów, a nie na odwrót ( patrz Polska :-)).  Co jeszcze ważniejsze, w najbliższych latach moc i wpływy USA jeszcze się zwiększą, przechodząc na wyższy poziom.

W najbliższych latach ruszy przemysł orbitalny, rozpoczynając swój lawinowy rozwój, zacznie sie też wreszcie poważna ekspansja na Księżyc i następne ciała niebieskie. Amerykanie zdominują również orbitalny internet poprzez 40 tys. satelitów Starlinka, docierając do każdego miejsca na Ziemi. Jednocześnie ruszy eksploatacja autonomicznych samochodów elektrycznych oraz rewolucyjna zamiana energetyki na OZE.  Wyścig we wszystkich ważnych dziedzinach jeszcze nabierze tempa  i coraz mniej państw będzie w stanie dorównać rozpędzonej Ameryce.

Tak spektakularna katastrofa budowanego z wielkim wysiłkiem Afganistanu oceniana jest powszechnie jako ciężka porażka Zachodu, szczególnie Ameryki. Jest w tym część prawdy,  jednak o wiele większą porażką stała się dla Cywilizacji Islamu, ponieważ kolejny raz udowodniła, że Islamskie Elity są niereformowalne, a reszta społeczeństwa może tylko siłowo zmieniać sytuację, co zresztą najczęściej kończy sie jeszcze gorzej. Przykłady - Syria, Sudan, Somalia, Jemen, także Libia, Algieria. Prawdziwą katastrofą stanie się spadek popytu na paliwa już w tej dekadzie, no ale to inna historia. 

Zaś zwycięstwo Talibów będzie miało dla samych Afgańczyków identyczny rezultat, co zwycięstwo Mugabe w Rodezji. "Wyzwolone" Zimbabwe stało się slamsem najgorszej kategorii nawet jak na Afrykę. Identycznie Afganistan czeka podobny los, kobiety znów zapakują do czarnych worków, dziewczętom zabronią nauki, a chłopaków przeniosą ze szkól do medresów. Nawet oszalałe Lewactwo szybko o nich zapomni, bo narażać sie Talibom to żadne feministki czy obrońcy LGBT nie mają odwagi. Oczywiście szkoda ludzi, tylko co na to można poradzić. W Islamie nazywa sie to - kismet ...

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka