W ostatnim tygodniu w Rosji zaszło parę ważnych wydarzeń, których konsekwencje mogą dotyczyć również Nas i to całkiem bezpośrednio.
Najważniejszym z nich jest nagła decyzja Putina o wycofaniu się z wojenki w Syrii, która zaskoczyła dosłownie wszystkich, razem z jego najbliższym otoczeniem. Media zachodzą w głowę, co było bezpośrednią przyczyną tej decyzji, jednak bez jednoznacznego rezultatu. Wiadomo, że na arenie politycznej ( strategicznej ) Kreml poniósł jednoznaczną klęskę :
- nie udało się stworzyć koalicji, w której w operacji lądowej na rzecz Asada walczyłby irański Korpus Strażników Rewolucji, Hezbollah z Libanu wraz z wojskami Asada, a wsparcie z powietrza udzielała by Rosja. Prawdopodobnie próby Putina "wykiwania" Persów skończyły się ich wycofaniem z całej awantury, równie możliwe jest, że zachodni dyplomaci zwyczajnie przekupili władze Iranu. Sama syryjska armia mimo wsparcia rosyjskich samolotów nie potrafiła przełamać obrony wojsk Opozycji, zużywając na ofensywę resztę zgromadzonych strategicznych zasobów.
-całkowitą polityczną porażką była zmiana stosunków z Turcją, kretyńska polityka Putina wobec nowego "Sułtana" Erdogana zamiast pogłębienia w miarę przychylnych wzajemnych relacji uczyniła z niego głównego wroga Rosja na B.W. Putin nigdy nie zrozumiał, że właściwa mu typowo wielkoruska chamska metoda traktowania partnerów na światowej arenie jest bardzo kosztowna, ale tym razem naciął się na podobnego do siebie Satrapę, którego Ego jest ważniejsze od reszty interesów państwa.
Co gorsza, Rosja nie ma żadnej możliwości "zmiękczenia" Erdogana poza totalną wojną, na co sam Putin nie może sobie pozwolić, ponieważ Turcja jest bardzo ważnym i silnym członkiem NATO.
Jedynym zyskiem z arabskiej awantury Putina było wzmocnienie jego rantingu wobec swoich Sovków, zachwyconych, że znów pokazali środkowy palec tym "pindosom" i "gejropie". Znów wszystkie państwowe media mogły piać z zachwytu nad geniuszem Carka i paniką wśród Wrogów Rosji.
Innym, bardzo niepokojącym dla Putina zdarzeniem jest już otwarte wyzwanie rzucone mu przez Kadyrowa, Namiestnika Czeczeni. Jak wiadomo, reputacja władz każdego państwa, a już szczególnie takiego samodzierżcy, jak Putin opiera się na monopolu w stosowaniu przemocy, zresztą legalnym monopolu...
Gdy rzeźnicy Kadyrowa zamordowali Niemcowa pod samym Kremlem, FSB chciała przesłuchać jednego z jego ludzi, zamieszanego w zamach. Wtedy Kadyrow wprost zabronił FSB wtrącania się w czeczeńskie sprawy i co ważne, dopiął swego!
Ostatnio ludzie Kadyrowa napadli na autobus wiozący Obrońców Praw Człowieka na czele z Igorem Kalapinem, szefem Komitetu przeciw torturom w Czeczeni i co ważniejsze, z międzynarodowymi dziennikarzami. Ludzi pobili i okradli, autobus spalili. Podobno Putin się wściekł, bo to podrywa reputację Kremla na świecie, ściślej resztkę reputacji. Kadyrow na tyle się przejął humorami Carka, że tydzień później kazał znów ciężko pobić Kalapina....
Nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo podobne działania Kadyrowa podrywają reputację Putina, jako najtwardszego zawodnika w Rosji, jeśli nie a całym świecie, o czym na okrągło trąbią kremlowskie media. Oto Car i Władca Wszechrusi, który rzuca wyzwania największym potęgom na świecie, na własnym podwórku nie potrafi sobie poradzić z "pacanem", który go otwarcie lekceważy!
Teoretycznie powinniśmy tylko cieszyć się z kompromitacji Kremla i Putina szczególnie, gdyby nie pewne ale - w Rosji toczy się ważny społeczny proces, który można nazwać "wojną lodówki z telewizorem". Bardzo odczuwalny spadek poziomu jakości życia wśród większości społeczeństwa rekompensowany był dotąd doskonałą propagandą wmawiającą Sovkom, że ich Ojczyzna wreszcie wstała z kolan, że wrodzy ich się boją, a "wredne chochły", czyli Żydobanderowcy musieli oddać podstępnie zagrabiony Rosji Krym.
Najlepsza jednak propaganda musi mieć jakąś podstawę, jakieś fakty, na których można oprzeć pozostałą narrację. Tymczasem po zamknięciu frontu Ukraińskiego, a obecnie i Syryjskiego nagle powstała pustka - nie ma co włożyć nie tylko do lodówki, ale i telewizora! Bez następnej małej, zwycięskiej wojenki nawet Sovki mogą się ocknąć z narkotycznego transu fundowanego im z "zombojaszczyka" i rozejrzeć się uważniej wokół siebie, a właśnie to jest najgorszym koszmarem dla władzy na Kremlu.
Dlatego wszystko wskazuje na to, że Putin musi wymyślić następną wojenkę... Bez kolejnej dawki narkotyku, bez dalszej euforii lejącej się z TV nadejdą dla Kremla trudne dni, tym bardziej, że gospodarka dalej się wali, a rezerwy walutowe topnieją, jak śnieg w marcu :-) Pozostaje się tylko zastanawiać, kiedy i gdzie.
Gdzie -
W grę wchodzą albo Państwa Bałtyckie, albo znów Ukraina, albo Białoruś, ewentualnie Arktyka :
-Państwa Bałtyckie
Łatwy łup, jednak to państwa NATO ! Nie ma cudów, próba siłowego ich zajęcia oznacza jesli nie wojnę na całego z Zachodem to ogromne straty wizerunkowe, gospodarcze i polityczne. Zachód, nawet rządzony przez tak słabych polityków nie może sobie pozwolić na podobną kompromitację i musi uderzyć choćby w majątki Kremlowskiej Elity na Zachodzie. Stąd uważam ten kierunek za mało prawdopodobny.
-Ukraina
Cel dość oczywisty, choć też ryzykowny, w końcu wszystkie międzynarodowe kłopoty zaczęły się od zajęcia Krymu. Co prawda obecne, antyrosyjskie władze swoją niezdarnością i korupcją bardzo przypominają "Pomarańczowych", jednak kontekst i ilość złej krwi między Ukrainą a Rosją są bez porównania gorsze. Jeśli jednak nie będzie żadnego innego celu, to kto wie?
-Białoruś
Łukaszenko praktycznie się zakiwał, utrzymując przez ponad 20 lat gospodarkę państwa jako jeden wielki kołchoz doprowadził do zapaści większej niż u sąsiadów, dotąd krytej wielomiliardowymi dotacjami z Rosji. Obecnie, gdy Putin odmówił dalszego płacenia bez konkretnych korzyści, próbuje zwrócić się do Unii, co też słabo mu idzie.
Ponieważ jednocześnie nie znajduje się pod parasolem Zachodu, jest zdecydowanie najbardziej atrakcyjnym celem. Na miejscu Putina właśnie Białorusią bym sie zainteresował, gospodarczo kiepski nabytek, ale za to jakie możliwości prop-agitki! Zbieranie Ziem Ruskich i tym podobna narracja powinna starczyć na spory czas....
Arktyka-
Dalsza głośna ekspansja po skarby ukryte pod dnem Arktyki jest nośna propagandowo, jednak wymaga zdolności technicznych oraz zasobów, których Rosja zwyczajnie nie ma, stąd można oczekiwać, że będzie to raczej drugorzędny front.
Czas-
Sadzę, że jest to kwestia najwyżej paru miesięcy, władza nie ma za dużo czasu, efekt odstawienia od narkotyku może zacząć się szybko i trudno będzie potem to nadrobić.