marek.w marek.w
1723
BLOG

Zdrada w Jałcie

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 45
 Do kanonów Narodowej Polityki Historycznej weszła narracja o zdradzie Polski przez naszych Sojuszników w Jałcie. Ponieważ to Polska była głównym przegranym i można powiedzieć, że Koalicja Antyhitlerowska  dogadała się kosztem naszej skóry, narracja ta jest prawdziwa.
Jednocześnie jest intelektualnie szkodliwa, ponieważ poczucie własnej krzywdy uniemożliwia obiektywne, realistyczne spojrzenie na zasadnicze procesy historyczne w tamtych decydujących latach.  Najważniejsze zaś pytanie dotyczy  prawdziwych przyczyn porozumienia Anglosasów z Rosją Stalina.
 
Amerykanie przez całą swoją historię pozostawali na uboczu światowych wydarzeń, czując się całkowicie bezpiecznie za tarczą dwóch oceanów. Nawet ich udział w Wielkiej Wojnie w 1917 r. był  Ekspedycją. Zrobili porządek i wrócili do własnych spraw....niech tam na świecie biorą się za łby, ich to nie obchodzi, bo niby dlaczego?
Tej  "Splendid isolation" śmiertelny cios zadały dwa wydarzenia - zaskakujący atak Japonii na Pearl Harbor i trwająca pół roku rzeź amerykańskich statków, topionych bezkarnie przez U-boty u samych brzegów Ameryki.
Nagle Amerykanom i ich władzy dobitnie pokazano, że tarcza zniknęła i odtąd trzeba będzie wziąć odpowiedzialność za losy świata na swój grzbiet, jakby to było niewygodne i kosztowne. ( Przypominam, że w 1939 r.  Wojsko Polski, czyli średniego europejskiego kraju było liczniejsze od całej Amerykańskiej Armii!)
 
Można powiedzieć, że amerykańskie  państwo zostało nagle wrzucone do zimnej , głębokiej wody, w której nie bardzo umiało pływać i trudno się dziwić rażącej niekompetencji jego armii, dyplomacji czy wywiadu, które dopiero trzeba było tworzyć na chybcika. Na dokładkę stale zapominamy, nabijając się z Hitlera, który zafundował sobie wojnę na dwa fronty, że i USA też walczyło  na dwóch frontach!   A na początku wojny to Japonia była główną przyczyną bólu głowy amerykańskich strategów.
Dlatego decyzja odbicia Afryki Północnej z rąk Niemców była słuszna, ponieważ pozwoliła w miarę bezboleśnie uczyć się sztuki wojennej. potem jednak zaczęły się schody....
 
Roosevelt miał za główne zadanie wygrać wojnę z Niemcami i Japonią, natomiast nigdy dotąd nie miał do czynienia z Rosją i jej Czerwonym Carem, Stalinem. Nie tyle go lekceważył, co nie rozumiał i nie doceniał ambicji tyrana. Inaczej mówiąc, wspólnie z całą klasą polityczną  absolutnie się go nie bał! Jeśli dodamy silną sowiecką  agenturę wpływu i propagandowy nimb  Stalina, jako "obrońcy wolnego świata", łatwo wytłumaczyć ich błędy strategiczne względem ZSRR.
Churchill oczywiście nie miał takich złudzeń, doskonale wiedział, na co stać "Wujaszka Joe", dlatego próbował zmienić choć trochę naiwne podejście Prezydenta, jednak wtedy Anglia miała już mało do powiedzenia. W 1943 r., gdy zapadały najważniejsze decyzje, Anglia była bankrutem, toczącym wojnę za amerykańskie pieniądze i zdanie Churchilla liczyło się coraz mniej. Stąd jego ukochana strategia inwazji na Bałkany, aby je ocalić przed Stalinem została odrzucona przez Amerykanów.
 
W ten sposób Ameryka opłaciła ogromny wysiłek Związku Sowieckiego, który wziął na siebie główny ciężar walki z Niemcami za cenę straszliwego upływu krwi. Stalin uzyskał gwarancję, że kraje "oswobodzone" przez Armię Czerwoną pozostaną w jego strefie wpływów. Zdanie europejskich Narodów znajdujących się w tej strefie niewiele obchodziło Prezydenta - ON miał wojnę do wygrania!
 
W lutym 1945 r. w Jałcie nałożyła się sprawa Inwazji na Japonię, która po dotychczasowych doświadczeniach walki z Japończykami zapowiadała się na krwawy koszmar dla wszystkich. Amerykański sztab oględnie zakładał do 1 mln. strat wśród własnych żołnierzy,( czyli pięciokrotnie wyższych od wszystkich dotychczasowych) nie mówiąc o stratach Japończyków, a przecież nikt wtedy nie gwarantował, że budowa Bomby Atomowej się powiedzie. Dlatego kwestią zasadniczą było wciągnięcie do wojny z Japonią Stalina i żadne ustępstwa, szczególnie cudzym kosztem nie wydawały się zbyt duże.
Oczywiście Stalin chętnie zgodził się na zdradzieckie uderzenie w plecy Japończyków, miał tam własne interesy do ugrania, a straty własnych żołnierzy i tak nigdy go nie obchodziły, kazał sie jednak długo prosić...
 
Jałta była wielkim sukcesem Stalina, to oczywiste. Ugrał na Roosevelcie prawie wszystko, co chciał, natomiast Churchill miał tam tyle do powiedzenia, co Polacy, choć nikomu z zewnątrz by to nie przyszło do głowy, zważywszy, że do czasu przystąpienia Ameryki do wojny los Wolnego Świata spoczywał na NIM.
Nim jednak ostatecznie potępimy Prezydenta Ameryki, spróbujmy wcielić się w jego skórę, dysponując jego wiedzą o świecie w okresie Jałty. Sądzę, że jeszcze wtedy Amerykanie nie rozumieli, jak wielka przemiana dokonała się w ich położeniu,że odtąd będą Hegemonem, który stanie się głównym rywalem dla oszalałego od żądzy władzy nad światem Stalina, a potem jego następców.
 
A poza wszystkim, chętnie bym się dowiedział czy ktokolwiek ma pomysł, patrząc z pozycji obecnej wiedzy,  jak można było odebrać Stalinowi jego łupy? Przypomnę, że wówczas w Europie Armia Czerwona miała co najmniej dwukrotną przewagę liczebną nad Aliantami, a i sprzęt także lepszy. Wypowiedzenie wojny najlepszemu sojusznikowi w imię Polski, ryzyko walki z taką potęgą natychmiast po koszmarze poprzedniej światowej wojny było zwyczajnie niemożliwe, tym bardziej, gdy miejsce wielkiego Roosevelta zajął nikomu nieznany Truman. Co prawda sztab angielski opracował plan wojny z Rosją, jednak doszli do wniosku, że szanse wygranej są kiepskie i nikt tej awantury nie poprze.
 
 
 
 
 
 
 
--
 
marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka